„Daredevil” - Sprawiedliwość jest ślepa

W 2003 roku na ekranach kin zagościła filmowa wersja przygód Daredevila z Benem Affleckiem i Jennifer Garner w rolach głównych. Produkcja ta okazała się totalną klapą. Zbesztana przez krytyków, znienawidzona przez fanów komiksów, przyniosła Affleckowi niechlubny tytuł superbohatera z najgorszym filmem. Dodajmy do tego łysego, szalonego Colina Farrella w roli Bullseye'a i czarnoskórego (!) Kingpina (Michael Clarke Duncan), paskudne efekty specjalne i czerstwe dialogi. Wynikiem jest film, będący ciosem w twarz dla każdego nerda znającego komiksowy pierwowzór. Jeszcze do niedawna słowo „Daredevil" wywoływało odruchy wymiotne u większości nieszczęśników, którzy widzieli nieudaną produkcję o niewidomym prawniku. Do niedawna!

 

Kiedy Netflix, wydawca takich głośnych seriali jak „House of Cards" , czy „Orange is The New Black" zapowiedział produkcję „Daredevil'a", pojawiła się iskierka nadziei. Czy uda im się przywrócić honor jednej z najciekawszych postaci uniwersum Marvela? Czy odcinkowa formuła pozwoli oddać komiksowy klimat? Pytań było wiele, poprzeczka zawieszona przez filmową adaptację wisiała tuż nad ziemią, jednak oczekiwania fanów były ogromne. Wreszcie w kwietniu ubiegłego roku pojawiła się idealna adaptacja komiksu. „Daredevil"!

 

Matt Murdock (Charlie Cox) w dzieciństwie uległ wypadkowi. Do jego oczu dostały się szkodliwe chemikalia odbierając mu wzrok. Niewidomy chłopiec odkrywa, że reszta jego zmysłów jest teraz wyczulona dając mu ogromne możliwości percepcji. Dorosły Matt jest prawnikiem, głęboko wierzącym katolikiem i mocno zaniepokojonym sytuacją w Nowym Jorku obywatelem. Zaniepokojonym do tego stopnia, że postanawia wskoczyć w czarny strój, naciągnąć kominiarkę na oczy i pod osłoną nocy rozprawić się z co groźniejszymi bandytami w ukochanej dzielnicy Hell's Kitchen. Za dnia natomiast razem z przyjacielem i wspólnikiem Foggy'm Nelsonem (Elden Henson) i uroczą Karen (Deborah Ann Woll) prowadzą malutkie biuro adwokackie. Co rozpoczyna się jako oczyszczanie ulic z szumowin, wkrótce staje się osobistą krucjatą przeciwko Wilsonowi Fiskowi/Kingpinowi (Vincent D'Onofrio), przerażającemu, otyłemu gangsterowi, który trzyma w garści praktycznie cały Nowy Jork. Skorumpowani policjanci, prawnicy, rosyjska mafia, japońska Yakuza. Wszystko to tworzy ogromną siatkę wpływów Fiska, którego jedynymi pragnieniami są zdobycie nieograniczonej władzy nad miastem i... miłość?

 

Serial Netflixa zrywa ze schematami powielanymi w innych produkcjach z superbohaterami. Pamiętacie filmy o „Avengersach"? Kolorowe, pełne humoru i wartkiej akcji produkcje dla całej rodziny, w których bohaterom nie dzieje się praktycznie żadna krzywda, a oni sami wesoło oklepują swoich złych do szpiku kości wrogów. „Daredevil" jest serialem mrocznym, brutalnym i krwawym (jest tu nawet scena miażdżenia głowy drzwiami samochodu). Żaden bohater nie może się czuć bezpiecznie. Wszechobecne koneksje Fiska zaciskają się wokół głównych postaci niczym szubieniczny sznur. Główny bohater w bardzo brutalny sposób rozprawia się ze swymi przeciwnikami. Bardzo często jednak zdarza się jemu samemu dostać "łomot" od wroga. Dzisiejsze kino przyzwyczaiło nas do niepokonanych superbohaterów i widok krwawiącego, cierpiącego Matta Murdocka leżącego na chodniku może szokować. Z drugiej strony Wilson Fisk nie jest do końca "potworem". To elegancki, potężnie zbudowany mężczyzna, który mimo despotycznych zapędów pragnie też miłości jak każdy inny człowiek. Widzimy więc w serialu jak równolegle ze swoim imperium wpływów buduje on też związek z Vanessą Marianną (Ayelet Zurer). W bliskim otoczeniu Fiska spotkamy też grono charyzmatycznych i świetnie napisanych postaci. Asystent i wierny przyjaciel Wilsona bezwzględnie wykonujący jego rozkazy, a czasem nawet wydający się pociągać za sznurki, Wesley (Toby Leonard Moore), oraz przezabawny Leland (Bob Gunton), którego złośliwe komentarze wywołują uśmiech na twarzy.

 

Gra aktorska stoi na bardzo wysokim poziomie. Charlie Cox jako Matt wypadł fantastycznie, za dnia fajtłapowato chodząc o lasce, a wieczorami biegając po dachach i mrocznych uliczkach, walcząc z bandziorami. Jeśli już mowa o walkach, to choreografia pojedynków jest prawdziwą ucztą dla wielbicieli sztuk walki. Matt walczy używając ruchów przypominających capoeirę, zapewniając niezwykłe widowisko. Kreacja Vincenta D'Onofrio jest natomiast w moim odczuciu irytująca, chociaż sama aparycja wywołuje respekt, to już charakterystyczna maniera z jaką się wypowiada drażni. Zdecydowanie najlepiej zagrał Toby Leonard Moore, grany przez niego Wesley jest postacią niezwykle inteligentną i przebiegłą. Chociaż na początku wydawał się jedynie zwykłym pomagierem, dzięki świetnej grze aktorskiej Moore zafundował nam prawdziwie genialnego bohatera drugoplanowego. Zimny, wyrachowany, szalenie inteligentny i cyniczny przyjaciel Wilsona Fiska wprowadził do serialu prawdziwy i szczery niepokój.

 

Twórcy wykonali kawał naprawdę świetnej roboty przy „Daredevil'u". Serial trzyma w napięciu, jest oryginalny i przeciera szlaki przed kolejnymi produkcjami o postaciach Marvela. Zapowiedziano już następne seriale wyprodukowane przez Netflix, mające się łączyć w cykl. W listopadzie wydano „Jessicę Jones", w tym roku mają pojawić się jeszcze dwie kolejne postaci: „Luke Cage" i „Iron Fist", a wszyscy razem wystąpią w serialu „The Defenders". Netflix wyciągnął z grobu zniszczoną markę i stworzył z niej wciągające widowisko, dzięki czemu zasłużył sobie na kredyt zaufania. Czekam na kolejne produkcje i drugi sezon „Daredevila"!

 

Autor: Bartosz Rybicki

Forum:

Data: 2016-01-17

Dodał: Marta

Temat: naprawdę świetny serial

Choć sama nie przepadam za science-fiction też dałam się zauroczyć "Daredevilowi" ! Czekam z niecierpliwością na drugi sezon, jeszcze tylko 2 miesiące.

Wstaw nowy komentarz