„Luther” - Z prawem na bakier

Co by było, gdyby policjanci, nie do końca zgodnie z prawem chwytali przestępców? Czy stróżowi prawa wypada stracić cierpliwość i wybuchnąć gniewem? Czy detektyw może utrzymywać kontakty z niebezpiecznym psychopatą? Na wszystkie te pytania zna odpowiedź detektyw John Luther, tytułowy bohater brytyjskiego serialu „Luther", którego czwarty sezon (zaledwie dwuodcinkowy!) pojawił się w grudniu na ekranach telewizorów.

 

Serial, o którym tu mowa nie jest może szalenie popularną produkcją, śmiałbym twierdzić nawet, że mało kto o nim słyszał. A wielka szkoda, bo serial to wybitny, który może konkurować z największym hitem stacji BBC: „Sherlock'iem". Dotychczas ukazały się cztery sezony, dające łącznie szesnaście odcinków. Jest to niewiele, ponieważ po obejrzeniu wszystkich dostępnych odcinków da się odczuć ogromny niedosyt. Dlaczego?

 

Głównego bohatera poznajemy gdy biegnie korytarzami jakiejś opuszczonej fabryki za innym mężczyzną. Scena pościgu wywołuje w widzu nietypowe odczucie. Sprawia wrażenie ucieczki ofiary przed oprawcą. John Luther (w głównej roli mający prawie 2 metry wzrostu Idris Elba) prezentuje się dosyć przerażająco. Wysoki, dobrze zbudowany czarnoskóry mężczyzna z wykrzywiającym twarz grymasem i okrzykiem na ustach rzuca się na przeciwnika uzbrojonego w gazrurkę. Zderzenie dwóch mężczyzn sprawia, że przeciwnik Luthera prawie spada z kilkunastu metrów ratując się jedynie złapaniem się skraju mostku, na którym stoją. Dopiero kiedy Luther zaczyna wypytywać o miejsce ukrycia porwanego dziecka  zdajemy sobie sprawę, że wrogo wyglądający czarnoskóry mężczyzna jest w rzeczywistości prowadzącym śledztwo detektywem. Wiszący, bezradny mężczyzna natomiast jest bezwzględnym porywaczem, który uśmiercił już wcześniej kilkoro dzieci. Wprowadzająca scena kończy się wyciągnięciem od porywacza informacji na temat miejsca ukrycia porwanej dziewczynki i... Luther pozwala mężczyźnie spaść.

 

 Szokujące zachowanie detektywa idealnie zarysowuje nam postać głównego bohatera. Policjanta, który by złapać przestępcę ucieka się do niekonwencjonalnych, kontrowersyjnych metod. Taka metodyka pracy Johna może wynikać z piętrzących się przed nim problemów. Separacja z żoną, która znajduje nowego partnera, nieufność szefostwa, makabryczne morderstwa. Wszystko to odciska swoje piętno na psychice bohatera. Każde morderstwo autentycznie zasmuca bohatera, John współczuje nieszczęśnikom, których dotyka tragedia, jest niezmiernie empatyczny, a co za tym idzie: bardzo ludzki. Dlatego właśnie trudno nie czuć do niego sympatii, potrafimy zrozumieć jego napady agresji, kończące się zwykle połamanymi meblami. Idris Elba jako Luther jest bardzo przekonujący, emocje, które przeżywa udzielają się widzowi, a jego kreacja na długo pozostaje w pamięci. Nic więc dziwnego, że otrzymał w 2012 roku Złoty Glob za tę rolę. Dodatkowo Luther niczym Sherlock Holmes, czy Hercules Poirot jest błyskotliwym detektywem, który potrafi wyciągać zawsze trafne wnioski i przewidywać zachowanie przestępców, których ściga. A w serialu ujrzymy całą gamę socjopatów, morderców, dziwaków rodem z horrorów.

 

Wśród spraw, którymi zajmuje się główny bohater znajdziemy: kanibala, mordercę w masce klauna, zabójczego taksówkarza, pogromcę przestępców, psychopatę, któremu wydaje się, że jest w grze itp. To, że wymieniam tutaj postaci morderców nie jest na szczęście żadnym spojlerem, ponieważ zastosowano w serialu zasadę tzw "odwróconej tajemnicy", czyli najpierw poznajemy mordercę a potem obserwujemy prowadzone powoli śledztwo. Każdy zabójca ukazany w „Lutherze" to postać z krwi i kości, z bogatym zapleczem emocjonalnym i całym zarysem historycznym ukazującym powstanie jego morderczych skłonności. Aktorzy wcielający się w role antagonistów Luthera stanęli na wysokości zadania i wykreowali autentycznie przerażające role. Najlepiej z tego grona wypada przedstawiona w pierwszym odcinku, grana przez Ruth Wilson socjopatka nie posiadająca emocji, Alice Morgan. Postać ta nie ogranicza się do jednorazowego występu a staje się postacią drugoplanową. Dziwna relacja łącząca błyskotliwego detektywa Johna i wyrafinowaną, chłodną i niebezpieczną Alice jest jednym z najlepszym punktów serialu, a ich słowne pojedynki to klasa sama w sobie. Twórcy scenariusza Neilowi Crossowi właśnie dialogi udały się najbardziej i słucha się ich z czystą przyjemnością, a często z prawdziwymi emocjami i pytaniem: jak ta rozmowa się skończy?! Przykładem może być właśnie pierwsza rozmowa w pokoju przesłuchań między Lutherem a Alice Morgan, w czasie której detektyw w bardzo sprytny sposób stara się rozproszyć uwagę rozmówczyni, by następnie zasypać ją gradem niewygodnych pytań. To trzeba zobaczyć!

 

Z pozostałych postaci należy zwrócić uwagę na sympatycznego i szlachetnego do granic możliwości partnera głównego bohatera Justina Ripleya (Warren Brown) oraz jego przełożonego Martina Schenka (Dermot Crowley), a także postać Erin Gray (Nikki Amuka - Bird), która na mojej prywatnej liście znienawidzonych postaci wyprzedza nawet Joffreya Baratheona z „Gry o Tron".

 

Jeżeli w serialu poszukujesz emocji, interesujących zagadek kryminalnych i błyskotliwych dialogów to jest to pozycja obowiązkowa! Mroczna wizja Londynu, w którym gnieżdżą się wszelkiej maści psychopaci z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci. Zwłaszcza kiedy przewodnikiem po mieście jest genialny John Luther.

 

Autor: Bartosz Rybicki

Forum:

Data: 2016-02-19

Dodał: Justyna

Temat: szkoda że tak krótko

serial jest naprawdę świetny! wzorowo napisana i zagrana postać Johna. serial pokazuje fascynujące sprawy,m nie ma dwóch podobnych, wszystkie się od siebie od różnią. i John, który momentami wydawał się być szalony w swoich metodach byleby tylko złapać sprawcę. ja się w nim zakochałam! szkoda że odcinków jest tak mało i że recenzja taka krótka bo można pisać i pisać o tym serialu. ale Bartoszu, udało Ci się zawrzeć to co najistotniejsze :)

Wstaw nowy komentarz