Ogromna uczta filmowa – 16. Sopot Film Festival dobiegł końca

Na 16. Międzynarodowym Sopot Film Festivalu wyłoniono już tegorocznych zwycięzców. Główna nagroda w kategorii debiutów i drugich filmów fabularnych przypadła izraelskiemu reżyserowi Michalowi Vinikowi za film „Barash”. Faworytem w gatunku dokumentalnym został film „Sprawa rodzinna” Toma Fassaerta, zaś najlepszą krótkometrażową formą okrzyknięto animację Marty Magnuskiej „Ciało obce”.

 

Tegoroczna edycja Sopot Film Festivalu poddana była ciężkiej próbie przez niesprzyjające warunki pogodowe. Organizatorzy musieli przenieść plenerowe wydarzenia takie jak koncert muzyki filmowej z przestrzeni Teatru na Plaży oraz ceremonię wręczenia nagród, która zawsze miała miejsce w urokliwym Dworku Sierakowskich. Mimo to, widzów spragnionych filmowych wrażeń nie brakowało.

 

Na salach projekcyjnych w Państwowej Galerii Sztuki, Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże, Teatrze Boto oraz w Multikinie przez ponad tydzień pokazywane były filmy zgoła odmienne od kinowego repertuaru. Spośród ośmiu tytułów, które zakwalifikowały się do głównego konkursu znalazły się filmy nieznanych dotąd szerszej publiczności twórców z całego świata. Anna Kazejak, reżyserka filmów „Obietnica” i „Skrzydlate świnie”, jako przewodnicząca jury argumentowała wybór ekspertów: „Byliśmy w naszych obradach i decyzjach bardzo zgodni. To, co nami kierowało przy wyborze wyróżnionych i zwycięzcy, to swego rodzaju więź i przekonanie, że tworzenie filmu to nie sztuka dla kilku wyselekcjonowanych osób, ale też dla szerszej publiczności, dla widza, który przychodzi do kina również po to, by znaleźć tam kawałek własnego życia.” O zwycięskim filmie „Barash” warto wiedzieć, że opowiada o trudach dorastania nastolatki w izraelskim społeczeństwie, gdzie pokusy w formie narkotyków i seksu stoją w kontrze do konserwatywnych poglądów otaczającego ją świata. Wyróżnione zostały również filmy „Paradise TripsRafa Reyntjensa za „ bezpretensjonalność formy i emocjonalną wrażliwość na aktora” oraz polski debiut Kuby CzekajaBaby Bump” – „za nieposkromioną reżyserską wyobraźnie, która pozwala wejść w niedostępny świat dojrzewającego 11 - latka.” Wkrótce oczekujcie pełnej recenzji „Baby Bump” na Filmowo.

 

Ulubieńcem publiczności został obraz znany już z kin – „Czerwony pająkMarcina Koszałki, o którym już pisaliśmy (recenzja). Reżyser był szczerze zaskoczony tą nagrodą: „Jestem absolutnie i nieprawdopodobnie zaskoczony. Nigdy bym się nie spodziewał, że nasz film dostanie jakąkolwiek nagrodę publiczności. Nazwałbym ten film trudnym i skomplikowanym dla wyprofilowanego widza, ale jak widać rzeczywistość potrafi zaskoczyć.” Gdyby uważniej przyjrzeć się bogatemu repertuarowi Sopot Film Festivalu, można zauważyć sporą ilość filmów opowiadających o sytuacjach rodzinnych, które kryją w sobie mroczne tajemnice. Nie powinno zatem dziwić, że nagrodę dla najlepszego filmu dokumentalnego zgarnął elektryzujący obraz Toma FassaertaSprawa rodzinna”, który opowiada o trudnych relacjach między matką a jej synami, których porzuciła w dzieciństwie. Recenzji tego filmu również można się spodziewać w cyklu „Prawdę mówiąc”.

 

Wielu uczestników wydarzenia czekało nie tyle na znakomite filmy, co dodatkowe atrakcje, które w nadmorskim klimacie robią szczególne wrażenie. Po raz pierwszy organizatorom udało się ziścić swój wieloletni plan na koncert muzyki filmowej. Polska Filharmonia Kameralna Sopot w towarzystwie m.in. Gaby Kulki, Olo Walickiego oraz dj’a Michała Siwaka dała popis tworząc nowe aranżacje utworów znanych z filmów Romana Polańskiego, Francisa Forda Coppoli oraz Darrena Aronosfksy’ego. Publiczności szczególnie do gustu przypadło wykonanie „I”ve Seen That Face Before" z filmu "Frantic" Polańskiego, a także znaną kołysankę z "Dziecka Rosemary", którą wokalistka zaśpiewała z mało znanym tekstem Wojciecha Młynarskiego.

 

Polecamy również śledzenie działalności pary pasjonatów kina, Marka Barana i Liliany Kality, którzy od kilku lat prowadzą spacery filmowe po Trójmieście. Tym razem przygotowali trasy szklakiem filmów z PRL-u oraz kryminalnych historii zakorzenionych w Sopocie. Warto było poznać festiwalowe miejsce od zupełnie innej strony, a także korzystając z pogody wyrwać się na chwilę z ciemnych sal projekcyjnych.

 

Zapewne za rok Sopot Film Festival po raz kolejny zaskoczy nas swoim nieoczywistym, wysmakowanym repertuarem oraz wydarzeniami-niespodziankami. Choć nie sposób było dokonać słusznych wyborów spośród 120 filmów, każdy wybrany przez selekcję obraz należy do kina z wyższej półki, po które warto sięgać nie tylko od święta.

Autor: Marta Ossowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz