„Sils Maria”, czyli jak stać się pępkiem świata

Wszechobecny kult młodości szczególnie doskwiera tym, którzy bezustannie znajdują się pod ostrzałem paparazzi. Jeszcze gorzej, gdy nagle to zainteresowanie spada, bo nowa, kontrowersyjna gwiazdka skupia na siebie spojrzenie wszystkich. Między innymi o tym zjawisku w świecie aktorskim opowiada „Sils Maria” Oliviera Assayasa.

 

Podobnie jak w „Birdmanie” aktorka Maria Enders (Juliette Binoche) pragnie zostawić po sobie spuściznę szanowanej, wielkiej artystki. W głębi duszy wciąż utożsamia się z swoją pierwszą postacią, młodą bezczelną dziewczyną uwodzącą starszą szefową. To sztuka „Majora Snake” przyniosła aktorce rozgłos i otworzyła drzwi do kariery. Jednak zbliżając się do pięćdziesiątki Maria otrzymuje coraz mniej ciekawych ról, gardzi występowaniem w superprodukcjach sci-fi, pozostają jej zatem luksusowe reklamy.

 

Bohaterkę poznajemy podczas podróży do alpejskiej miejscowości, gdzie ma odebrać honorową nagrodę  za swojego uwielbianego reżysera Wilhelma Melchiora. Jeszcze w pociągu dowiaduje się, że jej mistrz zmarł. Aktorka nie zdąży nawet odżałować tej straty, gdyż musi uczestniczyć w sesji zdjęciowej i uroczystej gali. Tuż po niej spotyka się z młodym reżyserem, który proponuje jej udział w kontynuacji „Majora Snake”, gdzie tym razem ma wcielić się w starszą bohaterkę Helenę. Maria niechętnie odnosi się do tej oferty, do udziału w filmie ostatecznie przekonuje ją jej asystentka Valentine (Kristen Stewart). Kobiety wspólnie przygotowują się do roli odgrywając dialogi, szukając sposobu na zaakceptowanie bohaterki, która jest sprzeczna z postrzeganiem samej siebie przez Marię. 

 

Ich więź przekształca się w relacje bliskie filmowym postaciom, uwidaczniając energię Valentine i kapryśną, słabą naturę Marii. Mało kto uwierzyłby, że w tym wydaniu Kristen Stewart przyćmiła Juliette Binoche, która wydaje się być bliska swojej zmanierowanej postaci. Zaskakująco Stewart została wyróżniona Cezarem za najlepszą rolę drugoplanową, co bardzo rzadko przytrafia się amerykańskim aktorkom. Na uwagę w „Sils Maria” zasługuje też Chloë Grace Moretz, znana z „Kick-Ass” , która wciela się w aktorkę mającą zagrać nieokiełznaną Sigrid i jest uosobieniem dzisiejszej hollywoodzkiej gwiazdki znanej głównie ze skandali.

 

Choć reżyser filmu postawił sobie za cel zdiagnozowanie środowiska aktorskiego to w dużej mierze utrwalił stereotypy na temat kapryśności i rozchwiania emocjonalnego gwiazd oraz pseudoambicji starszego pokolenia. „Sils Maria” jest krytyką nowoczesnego kina, umniejsza dokonania produkcji fantastycznych oraz wiążącej się z tym otoczki marketingowej. Z pomysłu na film można by wycisnąć ciekawe spojrzenie na różnicę pokoleń i trudną sztukę pogodzenia się z upływem czasu. Jednak Assayas nie wykorzystał do końca tej szansy i nie da się ukryć, że jego dzieło bywa momentami niestrawne i nadęte. Próbuje to wynagrodzić widzom pięknymi górskimi krajobrazami w poszukiwaniu zjawiska Węża Majora. Jednak braku puenty nie da się niczym ukryć.

 

Autor: Marta Ossowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz