Śmierć albo ozdrowienie, czyli świat na krawędzi w 5 i 6 odcinku „Fargo 2”

Zapowiadana wcześniej wojna właśnie się rozpętała. Ostatnie straty sprowadzają się do dwunastu zabitych w lesie, jednego na zapleczu sklepu mięsnego, kilku prawie martwych i dwóch zamkniętych w areszcie. Choć ta krwawa wyliczanka robi niemałe wrażenie, w serialu chodzi jednak o coś zupełnie innego. Mianowicie o tak podstawowe wartości jak prawda i rodzina. Nie wierzycie?

 

Zacznijmy od prawdy. Gdyby tylko bohaterowie niczego przed sobą nie ukrywali, prawdopodobnie nie doszłoby do żadnego z morderstw wymienionych wyżej. Mówienie prawdy wymaga jednak odwagi, zaufania i szacunku do osoby, której chce się ją powierzyć, a cech tych zdecydowanie brakuje dwójce największych krętaczy i głupców tego sezonu, Mowa oczywiście o Peggy Blomquist (Kirsten Dunst) i DoddzieGerharldtcie (Jeffrey Donovan).

 

Najgorsze w całej tej sytuacji jest to, że ludzie ci nieraz mieli okazję przyznać się do swoich kłamstw, co z całą pewnością mogłoby skutecznie zapobiec lawinie tragedii, jakiej świadkami jesteśmy i zapewne wciąż będziemy. Żadne z nich z tej szansy jednak nie skorzystało, za co wiele osób musiało zapłacić tym, co każdy z nas ma najcenniejszego. Ponad życie i bezpieczeństwo innych Peggy i Dodd wyżej stawiają jednak własne interesy: Dodd wykorzystuje śmierć najmłodszego brata, aby rozpętać wojnę z mafią z Kansas City, w wyniku której ma nadzieję przejąć władzę nad rodzinnym „biznesem”, Peggy natomiast w nagonce policji na nią i męża widzi niepowtarzalną okazję, aby wyrwać się z małego miasteczka i spełnić marzenia o samorealizacji w słonecznej Kalifornii. Nikt tu nikogo nie słucha, co najbardziej rzuca się w oczy właśnie w relacjach małżeństwa Blomquistów i rodziny Gerhardtów - brak zrozumienia dla spraw większych niż własne sprawia, że Peggy i Todd pospołu przygotowują materiał do serii zbrodni, której po rozpętaniu nie da się zatrzymać.

 

Drugą ze spraw szalenie istotnych dla tego sezonu jest rodzina. Aby ochronić najbliższych bohaterowie są w stanie zrobić dosłownie wszystko, nawet jeżeli oznacza to wymordowanie połowy miasta lub zbrojny napad na posterunek policji. Jeżeli chodzi o kwestię bezpieczeństwa rodziny, sytuacja w „Fargo 2” przedstawia się dokładnie odwrotnie niż w przypadku prawdomówności. Interesy, a może raczej pragnienia i marzenia jednostek okazują się bez znaczenia, kiedy mowa o dobru ogółu. Czasem oznacza to, że ktoś musi jeszcze poczekać na objęcie władzy czy upragnionej roli w rodzinie, czasem jednak - w wypaczonym pojmowaniu tego, co odpowiednie i właściwe - jest równoznaczne z brakiem szacunku a nawet psychiczną i fizyczną przemocą. Traktowana w ten sposób bohaterka drugiego planu,€“ Simone (Rachel Keller) - zastawia pułapkę na własnego ojca, widząc w jego śmierci jedyną szansę na odwet za doznane na łonie rodziny krzywdy. Podobnie rzecz się dzieje z siedemnastoletnim synem Beara Gerhardta, którego na skutek kalectwa nikt nie traktuje w mafijnej rodzinie do końca poważnie. Pragnąc udowodnić swoją wartość, młody chłopak wplątuje się w kabałę, która kosztować będzie kolejne ludzkie istnienia...

 

Tak jak w pierwszym sezonie, tak i teraz postaci wydające się z początku marginalnymi bohaterami opowieści nagle, na skutek jednej decyzji, okazują się być dla niej absolutnie kluczowe. Niespodziewane zwroty akcji świetnie podkreśla dynamiczny, niezwykle pomysłowy montaż - efektowne techniczne sztuczki (takie jak podążanie obrazu w ślad za ruchami bohaterów) to kolejna miła niespodzianka tego sezonu, która skutecznie rozładowuje ciężką atmosferę i przypomina, że wszystko co oglądamy to na szczęście tylko serial.

 

Wracając jednak do roli drugoplanowych bohaterów: choć przekazane nadzwyczaj brutalnie (bo po Coenowsku), przesłanie dające się wyczytać z ich wątku niesamowicie pokrzepia. Sprowadza się bowiem do prostego stwierdzenia, że seksizm i niepoważne traktowanie słabszych nigdy nie popłacają. A czasem mogą nawet kosztować życie.

 

W obliczu atakującego zewsząd zła, rozpadu i moralnej degeneracji rodzina Solversonów wydaje się być ostatnią ostoją wszystkiego, co dobre i piękne, a tak zagrożone w tym sparszywiałym świecie, w jakim żyją. Nawet jednak oni nie mogli uchronić się przed plewiącym się wokół nieszczęściem - Betty (Cristin Millioti) jest śmiertelnie chora i choć stara się być dzielna, gołym okiem widać jak wiele to ją kosztuje. Patrząc na jej cierpienie, Lou nie może oprzeć się wrażeniu, że całe zło tego świata zalęgło się w ciele jego biednej żony. Pani Solverson wciąż jednak opiera się zaciekle atakującej ją chorobie, może więc inni ludzie też znajdą w sobie siłę, by stanąć do walki z trawiących ich złem i uczynić ten swiat choć odrobinę lepszym?

 

Autor: Karolina Osowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz