„Hobbit” – Niezwykła Podróż i Pustkowie Smauga. Książka a film

Dzieła Tolkiena powinny zajmować obowiązkową pozycję na pułkach z książkami u tych wszystkich, którzy lubią przenieść się do magicznego świata fantasy, gdzie można spotkać dostojne elfy, niesforne krasnoludy , czarodzieja z laską itp.. Na potrzebę tego świata Tolkien potrafił stworzyć i opisać wszystkie detale, do których zaliczamy mapy miejsc, z których dzieje się akcja, a nawet odrębny język i pismo, jakim posługują się główni bohaterowie. Inspiracją pisarza są staroangielskie legendy.

 

Ekranizacja „Władcy Pierścieni” odniosła wielki sukces w latach 2001-2003. Reżyser Peter Jackson, idąc za ciosem, postanowił podjąć się wyreżyserowania Hobbita. Można spotkać się z wieloma opiniami na ten temat. Niektórzy krytycy uważają, że Jackson chce wykorzystać poprzednie osiągnięcie związane z „Władcą Pierścieni”. Interesujący wydaje się również być fakt, iż ta niewielka książka (233 stron) została podzielona na trzy części. Dla porównania, cała trylogia „Władcy..” (trzy grube tomy) została zawarta również w trzech częściach filmu. Dlaczego? Przez myśl przechodzi słowo „pieniądze”, jednak reżyser tłumaczy się ilością scen i barwną fabułą „Hobbita”. W moim prywatnym odczuciu Peter Jackson zupełnie niepotrzebnie rozwałkował tą niewielką książkę na trzy części. 

 

„Hobbit” stanowi wprowadzenie do fabuły „Władcy Pierścieni” i obejmuje okres kilkuset lat przed przygodami dobrze znanego nam Froda. W pierwszej części „Niezwykła Podróż” poznajemy głównego bohatera Bilba Baggins, który mieszka w malowniczym miasteczku Shire. Bilbo należy do rasy hobbitów (poza nimi możemy spotkać jeszcze m.in. elfy, krasnoludy i ludzi) Jako domator kieruje się maksymą „nigdy nie wychodź za próg swojego domu bo nie wiadomo co cię może spotkać”. Pewnego dnia w chatce Bilba zjawia się grupa trzynastu nieokrzesanych krasnoludów i zmąca jego spokój. Okazuje się, że za sprawą podstępu czarodzieja Gandalfa, w domu Bilba dochodzi do tajnej narady z ich udziałem. Hobbit nie ukrywa zaskoczenia kiedy dostaje propozycje przyłączenia się do wyprawy, której celem jest zgładzenie smoka. Pomimo wszelkich obaw, Biblo nieoczekiwanie podejmuje decyzje, że przyłączy się do grupy krasnoludów. Nasz bohater wyrusza na przygodę swojego życia.

 

W drugiej części („Pustkowie Smauga”) akcja zaczyna się rozwijać, jednak niestety przypomina bardziej urywek wyjęty z całości fabuły. Niektóre sceny zostały na siłę wydłużone, momentami niepotrzebnie. Dla tych, którzy czytali książkę, nie trudno zauważyć, że na potrzeby filmu dodano kilka wątków i kilka z nich zmieniono. Akcja filmu zaczyna się w biegu, natomiast kończy się w najciekawszym dla widzów momencie. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie pojawiają się napisy końcowe. Ponadto film momentami jest przesycony amerykańskim patetyzmem. Jeśli chodzi o plusy to godny pochwały okazał się majestatyczny smok. Benedict Cumberbatch nadał mu głęboki i wrogi głos.

 

Pasjonaci Tolkiena mogą poczuć się zawiedzeni „Hobbitem”, więc jeżeli planują go obejrzeć to proponuję podejść do tematu z przymrużeniem oka i nie wyliczać na palcach różnic między książką a filmem. Sprawiedliwie będzie jeśli ostateczną opinię o całej tej produkcji wydam po obejrzeniu ostatniej części (Hobbit: Tam i z powrotem – premiera światowa 17 grudnia 2014),na którą zostało już niewiele materiału do nakręcenia. Jestem bardzo ciekawa jak wybrnie z tego reżyser. Koniec końców może warto zmontować wszystkie trzy filmy, wyciąć niepotrzebne sceny i zostanie nam całkiem wystawne dwugodzinne widowisko?

 

Autor: Marta Biegańska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz