„Inni" - gęsta mgła niewiadomej

Nie przepadam za horrorami – krew, seryjni mordercy i wrzeszczące ofiary zachowujące się wbrew zdrowemu rozsądkowi rzadko kiedy równają się dobremu kinu. Sprawdzają się na pewno jako rozrywka, jeśli ktoś lubi się bać lub kpić z konwencji gatunkowych tego typu produkcji. Na tym tle „Inni” prezentują się jako horror innego rodzaju. Fabuła rozwija się bardzo powoli, budując suspens dzięki wszechobecnej aurze tajemniczości, która spowija zarówno bohaterów, jak i miejsce, w którym żyją.

 

Grace (Nicole Kidman) samotnie prowadzi położoną na odludziu ogromną posiadłość. Całe życie poświęca opiece nad dwojgiem swoich dzieci, chłopcem i dziewczynką, którzy cierpią na bardzo rzadką chorobę zwaną fotofobią. Z tego powodu muszą unikać kontaktu ze słońcem, dlatego w domu zawsze panuje ciemność. W oczekiwaniu na powrót swojego męża, który uczestniczy w wojnie, przyjmuje do pomocy troje służących. Nowo przybyli napawają ją jednak lękiem, a ich przybycie zapoczątkowuje serię niepokojących wydarzeń.

           

„Inni” będą przez lata pamiętani z kilku powodów. Był to pierwszy anglojęzyczny film Alejandra Amenábara i – w połączeniu z „Moulin Rouge!” i „Godzinami” – artystyczny przełom Nicole Kidman. Jako jeden z nielicznych horrorów zdobywał cenne nagrody filmowe za scenariusz, np. hiszpańską Goyę i nominację do brytyjskiej BAFTY. Zawiła fabuła czasami frustruje, konsekwentnie odsuwając moment rozwiązania lub choćby wskazówki, która upewniłaby nas w wyjaśnieniu tego, co dzieje się w domu żyjącej w izolacji od świata zewnętrznego bohaterki. Sukcesem filmu jest jednak to, że napięcie nieustannie rośnie, mimo iż przez cały seans nie widzimy ani kropli krwi.

 

Autor: Jakub Neumann

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz