„Pozycja dziecka” – miała matka syna, syna jedynego…

„My nie mamy rodzinnych sekretów”… Taaa, jasne…

 

„Pozycja dziecka” rozwija się tak niespiesznie, że po niespełna dwóch godzinach seansu zastanawialiśmy się: „I to już wszystko? Więcej!”. Ale to dzięki realistycznej konwencji, sprawiającej miejscami wrażenie dokumentu i umożliwiającej zatopienie się w prezentowanej historii – niewątpliwie fascynującej, ale jednocześnie wymagającej.

 

Filmowe napięcie, wynikające z toksycznej relacji matka-syn, buzuje od pierwszych scen, w których Barbu jest ostentacyjnie nieobecny, mimo że to tylko o nim pragnie rozmawiać rozgoryczona Cornelia. Nie przyjść na 60. urodziny własnej rodzicielki? Najhuczniejszą imprezę roku?! Albo matka jest potworem, albo to jej syn jest po prostu wyrodny. Prawda o przyczynie ich animozji zapewne leży gdzieś po środku i nie mamy czasu jej odkrywać, bo bardzo szybko okazuje się, że synek z matką nie chce mieć nic wspólnego tylko do czasu. Nie omieszka skorzystać z jej pomocy, kiedy jego bezmyślna brawura za kierownicą doprowadza do wypadku, w którym umiera nastoletni chłopiec.

 

Cornelia robi wszystko, co może, by pomóc ukochanemu Barbu, włącznie z ingerencją w jego zeznania, układaniem się z policją oraz świadkiem wypadku (fenomenalnie odrażająca scena w centrum handlowym, niestety tylko jedna z tym bohaterem). Swoją potrzebę kontrolowania wszystkich wokół siebie myli za szczerość. Podobnie Barbu nie zdobywa naszej sympatii, bo nie ma ku temu argumentów jako zepsuty, tchórzliwy i skupiony na sobie dzieciak w ciele dorosłego mężczyzny, który nienawidzi matki, ale nie waha się oczekiwać od niej poświęceń. Im dłużej go obserwujemy, tym większy widzimy wpływ Cornelii i niektóre puzzle na układance zaczynają pasować.

 

Lubię filmy, w których nie ma komu kibicować, jak choćby „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego. Taka kreacja scenarzystów podkreśla pesymistyczny wydźwięk fabuły, w tym wypadku uwydatniającej wszechobecną hipokryzję i manipulowanie oficjalnymi wersjami wydarzeń w sprawach zarówno tak błahych jak nieobecność na przyjęciu, jak i tych dotykających kwestii życia i śmierci. W tym świecie głosu nie mają jedynie poszkodowani i ich rodziny, którzy nie wypaczyli swojej hierarchii wartości nadmiarem pieniędzy, a ich emocje nie są wykalkulowane. W odwrotnej sytuacji niewątpliwie zostaliby wdeptani w ziemię przez wpływową i majętną panią Kerenes. Chciałbym wierzyć, że w konfrontacji z rodzicami zabitego chłopaka Cornelia jest szczera, a spływające po jej twarzy łzy i smarki są dowodem autentycznego współodczuwania. Z drugiej strony ta wizyta została starannie wykalkulowana na konkretny efekt, mający na celu zmiękczyć pogrążoną w żałobie parę, aby ta nie stwarzała problemów w sądzie. Kilka niezależnych od siebie osób z otoczenia i rodziny sprawcy tragedii zasugerowało opłacenie kosztów pogrzebu, ale w żadnym przypadku nie było to podyktowane dobrocią serca. To dzięki wspaniałej kreacji Luminity Gheorghiu, rumuńskiej Krystyny Jandy, możemy mieć wątpliwości, czy Cornelia daje najlepszy występ aktorski swojego życia czy też szczerze płacze za czasami, w których jej syn był kochanym dzieckiem, choć żadna z wymienionych przez nią zalet Barbu nie znajduje potwierdzenia w jego dorosłym wcieleniu.

 

Kontrast między obiema rodzinami jest znaczący. Dziecko Cornelii nadal żyje, ale ich relacja to jej porażka wychowawcza, która w ramach każdego spotkania zamienia się w festiwal scen i wzajemnych pretensji. Życie rodzinne zabitego chłopca i jego rodziców było o wiele prostsze, zbudowane na trwalszych fundamentach. Stanowili rodzinę ustawioną po tej samej stronie barykady, spójną i trwałą. Cornelia mówi synowi, że chciałaby mieć go po swojej stronie w chwili śmierci. Określenie moralnego zwycięzcy nie powinno sprawić nikomu problemu. Różnić nas będzie jednak pogląd na to, czy owo moralne zwycięstwo ma jakiekolwiek znaczenie.

 

Călin Peter Netzer urodził się w 1 maja 1975 roku w rumuńskim mieście Petroșani. Przez kilka lat mieszkał w Niemczech, ale w 1994 roku powrócił do ojczyzny. W Bukareszcie zdobył dyplom reżysera filmowego. „Pozycja dziecka” to jego trzeci film fabularny, po „Marii” (2003) i „Medalu honorowym” (2009). Film zdobył główną nagrodę festiwalu filmowego w Berlinie i jest rumuńskim kandydatem do Oscara.

 

Autor: Jakub Neumann

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz