„Sesje”: Walka o miłość zawsze ma sens

Oparta na faktach tematyka jest dość nietypowa, co pokazuje, że najbardziej wymyślne historie tworzy samo życie. Nie spodziewałem się, że ten skromny, kameralny film okaże się tak dobrym komediodramatem, a wraz z bohaterem odbędziemy trudną podróż przynoszącą oczyszczenie.

 

Mark O’Brien (John Hawkes) od wczesnego dzieciństwa cierpi na polio. Choroba przykuła go do łóżka i odebrała zdolność poruszania się od szyi w dół. Mężczyzna marzy o bliskości drugiej osoby i zaczyna rozmyślać o utracie swojego dziewictwa. Zaprzyjaźniony ksiądz (William H. Macy), wbrew kościelnym nakazom, dodaje mu otuchy i wkrótce na drodze Marka pojawia się profesjonalna sekssurogatka, Cheryl Cohen-Greene (Helen Hunt). Przerażony Mark bardzo powoli otwiera się na świat nowych doznań…

 

Film dobrze ukazuje perspektywę głównego bohatera, który często czuje się sprowadzony do pozycji bezużytecznego mebla. To, że mimo wszystko zachowuje pogodne usposobienie, jest maleńkim cudem samym w sobie. Tytułowe sesje otwierają go nie tylko na seks, ale i na miłość, co stanowi wspaniałą niespodziankę. Produkcja szczęśliwie nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku, traktując Marka bardzo poważnie i pozwalając Cheryl zachować swoją godność mimo nietypowej profesji i wielu rozbieranych scen. Spotkania z O’Brienem przynoszą zaskakujące emocjonalne pęknięcie w jej fasadzie wyluzowanej kobiety i Helen Hunt pięknie ukazuje zaskoczenie swojej bohaterki zachodzącymi w niej zmianami. John Hawkes błyszczy w głównej roli, doskonale imitując sposób mówienia zmarłego w 1999 roku Marka O’Briena. Amerykański aktor, spełniający się do tej pory w projektach niezależnych, tworzy fantastyczną kreację prawdziwego człowieka, mając do dyspozycji jedynie swój głos i twarz. Cały film składa się na pokrzepiającą, wartą zapamiętania opowieść, która udowadnia, że dramatyczny potencjał nie musi być równoznaczny ze śmiertelną powagą.

 

Autor: Jakub Neumann

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz