„Skubani”, czyli jak indyk został Statuą Wolności

Po raz kolejny przekonałam się, że nie należy kierować się niskimi ocenami filmów w rozmaitych zestawieniach. „Skubani” to bardzo dobra rozrywka dla całej rodziny, zgodnie  z rozpoczętą ponad dekadę temu tradycją, by każdy znalazł w nim coś dla siebie. To jednocześnie film przygodowy o podróżach w czasie, anty-western propagujący pokój między indykami (Indianie) a ludźmi (kowboje), przezabawna komedia obfitująca w nawiązania do popkultury i trafny komentarz społeczny.

 

„Skubani” to opowieść o Franku (Cezary Pazura) – ponadprzeciętnym indyku, który rozumie więcej niż jego pobratymcy. Kiedy jednak próbuje przekonać inne indyki, że farmer nie karmi ich z czystej sympatii, wszyscy traktują go jak szalonego. Wreszcie, gdy do innych dociera smutna prawda, to Franek ma oberwać ciosy za całą grupę. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności udaje mu się jednak przeżyć i trafić do domu amerykańskiego prezydenta, gdzie żyje spokojnie i opływa w dostatki. Wszystko zmienia się, gdy zostaje porwany przez Ola (Piotr Fronczewski), który przekonuje go, że jedynym wybawieniem dla indyków jest cofnięcie się w czasie aż do momentu przed pierwszym Świętem Dziękczynienia, aby ustanowić pokój między ludźmi a indykami. Mimo wielkich oporów Franka przed wyruszeniem w niebezpieczną podróż, obaj bohaterowie docierają jednak do przedindustrialnej Ameryki i rozpoczynają swoją misję.

 

Najpierw należałoby się odnieść do niepochlebnych opinii, które można przeczytać u zagranicznych krytyków. Przede wszystkim narzekali oni na dubbing i nieśmieszność dialogów. Film miałam jednak przyjemność oglądać w polskiej wersji językowej i takich zarzutów zwyczajnie nie da się postawić. Cezary Pazura i Piotr Fronczewski – czyli mistrzowska para Sida i Diega z „Epoki lodowcowej” – znów stanęli na wysokości zadania, a wspomagali ich aktorzy specjalizujący się w podkładaniu głosu, tacy jak: Grzegorz Pawlak, Paweł Szczesny czy Barbara Kałużna.

 

Z kolei tłumaczenia filmu podjął się największy obecnie specjalista w swoim fachu, czyli Bartosz Wierzbięta, który tym razem naprawdę utrzymał wysoki poziom. Takie perełki jak słowa Ola: „Jestem niewidzialny” i odpowiedź Strzały (Miłogost Reczek): „Ale ja bardziej” to jeden z wielu fantastycznych dowcipów słownych. Wierzbięta udanie parafrazuje polskie przysłowia, a poprzez nazwanie bohatera imieniem Olo (w oryginale Jake) w oczywisty sposób nawiązuje też do niegdysiejszego hitu o potrzebie wyzwolenia, czyli filmu „KingsajzJuliusza Machulskiego.

 

W Polsce z kolei można przeczytać opinie o bezcelowości wprowadzania na nasze ekrany filmu o Święcie Dziękczynienia. Cała idea święta oraz tradycja ułaskawiania wybranego indyka przez prezydenta Stanów Zjednoczonych mogą być rzeczywiście niezrozumiałe. Tym większy kłopot będą mieli rodzice, których pociechy zaczną wypytywać, o co tak naprawdę chodziło, dlatego pewnie warto zrobić sobie wcześniej powtórkę z historii.

 

Skubani” w bardzo mocny sposób są osadzeni w historii amerykańskiej, a najwyraźniej pobrzmiewa w nich echo walk pomiędzy rdzennymi Amerykanami a nowymi osadnikami z Europy. Indyki porównane tu są do dobrodusznych prawowitych mieszkańców, a ludzie to istoty myślące tylko o swoich zachciankach. Z kolei ich potomkowie żyjący w dzisiejszych czasach przedstawieni są jeszcze bardziej okrutnie – są niczym „rżące maszyny”, których zupełnie nie obchodzi los zwierząt. Istotnie film bardzo epatuje wartościami lewicowymi, z propagowaniem ekologii i pamfletem na objawienia na czele, co może się podobać lub nie, w zależności od własnych poglądów i otwartości na inne.

 

Jeśli rzeczywiście miałabym wymienić jakiś zarzut względem filmu, będzie to spłycanie relacji damsko-męskich do dość prymitywnego poziomu – warto tu przytoczyć, że główna bohaterka, indyczka Tatanka (Barbara Kałużna) ma piersi (!). Również schemat podróży w czasie jest miejscami bardzo nielogiczny, ale przynajmniej łatwo go będzie zrozumieć najmłodszym.

 

Dla tych ostatnich warto jeszcze dodać, że film jest bardzo dobrze zrobiony pod względem technicznym, a efekty specjalne, np. przy uruchamianiu wehikułu czasu mogą konkurować z wieloma hollywoodzkimi produkcjami. Dzieci na pewno będą dobrze się bawić oglądając różne konkurencje, walki, pościgi, przemiany głównego bohatera w różne formy podczas podróży wehikułem itp. Będą wytrwale kibicować sympatycznym bohaterom i śmiać się razem z nimi z rozmaitych głupich sytuacji. A przy okazji znakomitej zabawy dowiedzą się wiele o wpływie mediów na „ptasie móżdżki”. I gdy Franek twierdzi, że jego „przeznaczenie to pizza i telewizja HD”, wkrótce usłyszy od Tatanki, że „jak ktoś nic nie robi, to od tego głupieje”. „Skubani” mogą się więc okazać dla dzieci (a może i dla nas?) dobrym bodźcem do tego, by wreszcie ruszyć się sprzed komputera i zacząć odkrywać świat naprawdę.

 

FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA HELIOS GDYNIA.

 

Autor: Emilia Lange - Borodzicz

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz