„To właśnie miłość” – miłość w każdej postaci

Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który sprzyja rozwojowi ciepła, otwartości oraz zrozumienia w stosunkach międzyludzkich. Jest to okres zarówno wybaczania i naprawy zaniedbanych znajomości, jak również inicjacji zupełnie nowych relacji. Tak szlachetne uczucie jak miłość znajduję tu więc doskonałe podłoże aby wykiełkować, rozwijać się i dawać piękne owoce.  Richard Curtis podjął się zobrazowania kilku postaci miłości, co ciekawe dotyczą one nie tylko stosunków damsko-męskich ale i uczucia ojczyma do pasierba, siostry do chorego brata oraz miłości homoseksualnej. Kumulacja wielu pozornie nie związanych ze sobą historii może budzić obawę widza o chaotyczność oraz brak wyczerpania wątków. Nic bardziej mylnego. Reżyser stworzył znakomitą kompozycję, której elementy dokładnie do siebie pasują, a następujące po sobie fakty łączą się w całość w kulminacyjnym momencie.

 

Na tle przedświątecznego okresu oglądamy przeplatające się wątki relacji międzyludzkich, w których dominuje podświadome poszukiwanie miłości. Premier zakochuje się od pierwszego wejrzenia w swojej pracownicy, 12-stolatek walczy o względy dziewczyny, która nie ma pojęcia o jego istnieniu, kobieta od dawna zakochana w koledze z pracy, znany pisarz poszukuje natchnienia na południu Francji, a odnajduje miłość swojego życia, bezkrytyczny młodzieniec wyrusza na poszukiwanie „tej jedynej” do Ameryki z nieugiętą wiarą z swój urok osobisty i brytyjski akcent, wieloletnie małżeństwo wystawione na próbę czasu oraz facet zakochany w żonie swojego najlepszego przyjaciela. Ten znakomity scenariusz poparty jest równie doborową obsadą. Świetne wrażenie robi duet Liam Neeson i Thomas Sangster przedstawiający relację ojczyma i przybranego pasierba. Pierwszy z nich zmaga się z żałobą po śmierci żony, drugi zaś przeżywa pierwszą pierwotnie nieszczęśliwą miłość. W  momencie kiedy zdają sobie sprawę że mają tylko siebie, tworzy się między nimi niezwykła więź i mimo różnicy wieku i wcześniejszych nieporozumień stają się najlepszymi przyjaciółmi. Godnym wyróżnienia jest również Colin Firth, sławny pisarz szukający inspiracji niezbędnej do stworzenia kolejnej powieści. Znajduje natomiast miłość dla której różnice kulturowe oraz bariera językowa nie są żadną przeszkodą. Nie sposób pominąć doskonałej kreacji Hugh Grant’a grającego premiera, tworzącego znakomitą parę z Martine McCutcheon. Przypominają oni, że w miłości nie obowiązują żadne reguły, a rozum ma niewiele do powiedzenia. Wisienką na torcie Curtisa są barwne, zaskakujące scenki z udziałem Rawena Atkinsona, który z charakterystyczną dla „Jasia Fasoli” błazenadą decyduje o losie głównych bohaterów, wywołując uśmiech na twarzy widza. Reżyser również doskonale dobrał muzykę, która nadaje świąteczny koloryt, dodaje świeżości oraz ubarwia całą produkcję.     

  

Dowcipna, niezwykle błyskotliwa, a przede wszystkim prawdziwa opowieść o różnych odcieniach miłości okraszona świątecznym klimatem, jest znakomitą propozycją nie tylko dla koneserów romansów, ale również widzów ceniących dobry humor oraz emanujący z ekranu optymizm. Richard Curtis zdecydowanie zasłużył na gromkie brawa i uznanie, zwłaszcza że to jego reżyserski debiut.    

 

Autor: Karol Bartelik

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz