„W kręgu miłości” – emocjonalny koncert uczuć

Ciężko sobie wyobrazić ból jaki towarzyszy rodzicom po utracie ich jedynego dziecka. Równie ciężkim zadaniem jest ukazanie tego bólu na ekranie. Belgijski reżyser Felix Van Groeningen podjął się wyreżyserowania  filmu „W kręgu miłości”, który dotyka tej delikatnej i bolesnej tematyki. Do roli młodych muzykalnych kochanków, a następnie zrozpaczonych rodziców zaangażował piękną aktorkę Veerle Baetens oraz Johana Heldenbergha, byłego reżysera spektakli teatralnych. Felix Van Groeningen odważnie postawił na muzykę bluegrass (będącą odłamem country), która stałą się potężnym atutem filmu. Jest wszechobecna i hipnotyzująca, stanowi dopełnienie scen i dialogów. Przed obejrzeniem „W kręgu miłości” przeczytałam opinię, że muzyka z tego filmu uratowałaby nawet „Kac Wawę”.

 

Początkowo można pomyśleć, że film ukazuje historię miłosną pomiędzy liderem muzycznej kapeli a piękną właścicielką studia tatuażu. Nic bardziej mylnego. Miłość pomiędzy głównymi bohaterami stanowi jedynie wstęp do głównego wątku, jakim jest ból po utracie dziecka i sposoby na radzenie sobie z rozpaczą. Reżyser już w pierwszych scenach pokazuje nam upadek związku głównych bohaterów, zniszczonego przez śmiertelną chorobę ich dziecka. Następnie zagłębiamy się w historię ich miłości, cofamy się do niewinnych czasów ich poznania, pierwszych fascynacji i flirtu. Reżyser wprawnie wykorzystując fatalistyczną chronologię, za pomocą retrospekcji odsłania nam kolejne karty.

 

Zaskakujące jak Veerle Baetens (Elise)  i Johan Heldenbergh (Didier) potrafili na ekranie ukazać namiętność, nagość i wzajemną miłość do muzyki. Podczas scen ukazujących intymne zbliżenia kochanków możemy dokładnie przyjrzeć się pięknym tatuażom na całym ciele Baetens. Razem z Holdenbergiem stworzyli niekonwencjonalną parę.

 

Didier i Elise poznali się na jednym z koncertów kapeli muzycznej Didiera. Połączyła ich miłość do muzyki i dźwięków, a owocem tej miłości stała się ich córka Maybelle. U Maybelle pewnego dnia zostaje zdiagnozowana białaczkę. Początkowo rodzice podejmują walkę o życie dziecka, napełniani nadzieją przez lekarzy. Wkrótce jednak ta nadzieja słabnie i Maybelle umiera w ramionach matki. Zadziwiający jest fakt, jak małe dziecko może świadomie odczuwać zbliżający się koniec, pytając rodziców o to, co dzieje się po śmierci.

 

Śmierć Maybelle stanowi punkt przełomowy w życiu Elise i Didiera. Od tej pory rozpoczynają walkę z bólem i pustką po utracie dziecka, a następnie z samym sobą. Zaczynają oddalać się od siebie, ponieważ nie są w stanie pomóc sobie nawzajem. Didier przekłada całą swoją złość obwiniając politykę Stanów Zjednoczonych i niesprawiedliwe przekazywanie środków na leczenie. Podchodzi do tragedii bardzo pragmatycznie, starając się znaleźć racjonalne argumenty. Elise natomiast reaguje bardzo emocjonalnie i niezrozumiale. Widoczne są stereotypy płciowe i odmienne radzenie sobie z bólem. Pojawia się również pytanie o istnienie Boga, gdzie również Didier i Else nie zgadzają się ze swoimi poglądami. Ten wzajemny brak zrozumienia w końcu prowadzi do tragedii.

 

Film „trzymał mnie” przez kilka dobrych dni. Wracałam do niektórych scen, zwłaszcza tych muzycznych. Moim zdaniem to właśnie muzyka sama w sobie odegrała najważniejszą rolę. Charakterystyczne radosne dźwięki w stylu country towarzyszące smutnym i bolesnym scenom budzą skrajne emocje. „W kręgu miłości” zaliczam do grupy tych filmów, wobec których zdecydowanie nie można przejść obojętnie. Nominowany do Oscara jako Najlepszy Film Nieanglojęzyczny, moim zdaniem bardzo zasłużenie. Niestety ostatecznie niedoceniony (statuetką przyp.red.).

 

Autor: Marta Biegańska

Forum:

Data: 2014-03-07

Dodał: Ola

Temat: :)

recenzja mnie zachęciła - obejrzę koniecznie :)

Wstaw nowy komentarz