„Wenus w futrze” – Polański była kobietą

W przypadku filmów Polańskiego nieistotne czy mamy do czynienia z  adaptacją  znanej sztuki czy z autorskim scenariuszem – zawsze jest to dzieło oryginalne, na którym widnieje jego autorska pieczęć. Z drugiej strony, filmy twórcy „Gorzkich godów” wymykają się wszelkiej klasyfikacji gatunkowej, w głównej mierze dzięki ich dwuznaczności, co potwierdza również „Wenus w futrze”. U reżysera wszystko jest umowne: czas, postacie oraz przestrzeń – w najnowszym filmie ta umowność staje się kluczem interpretacyjnym. Najlepszą metodą na jego oglądanie jest wobec tego porzucenie wiary w to, co widzimy na ekranie - tylko wtedy zyskujemy gwarancję dobrej zabawy.

 

Film ma kompozycję klamrową: rozpoczyna się długim najazdem kamery na teatr, kończy się odjazdem kamery z teatru. Nawet mniej błyskotliwemu widzowi powinno to dać do zrozumienia, że nic nie dzieje się tutaj na serio. Polański zrealizował teatr dwóch aktorów: na przesłuchanie do roli w sztuce, na podstawie noweli Leopolda von Sachera-Masocha „Wenus w futrze”  przychodzi (mocno spóźniona) aktorka - Wanda, która zapewnia reżysera, że jest stworzona do zagrania kobiecej bohaterki. Thomas, na początku sceptyczny, z czasem zaczyna się do kobiety przekonywać i daje się wciągnąć w dwuznaczną grę…

 

Jak się później okaże, w tej grze uczestniczy nie tylko nieszczęsny adaptator sztuki, ale również i widz.  Po rozpoczęciu przesłuchania Wandy nic nie będzie już takim, jakim się wydawało. Kolejne sceny to w zasadzie podrzucanie kolejnych tropów do wielu możliwych interpretacji. Film jest swoistą układanką i można z niego ściągać kolejne warstwy, analogicznie do Emmanuelle Seigner, zrzucającej z siebie wierzchnie okrycia. Rozebrana aktorka pozostaje jednak zimna niczym posąg, podczas gdy widz i reżyser sztuki coraz mocniej się czerwienią.

 

Niewątpliwie, w  tym filmie najlepiej bawi się sam Polański - mając świadomość, że widzowie szukają w filmach odniesień do jego biografii, postanowił „pójść na całość”. W roli reżysera sztuki  obsadził aktora, który mógłby być jego sobowtórem, a w roli Wandy własną żonę. Wydawałoby się, że w żadnym z poprzednich  filmów  Polański nie odsłonił się tak mocno. Reżyser znany jest z tego, że każdego bohatera filmu obdarza własną cechą, przekazuje im również własne doświadczenia życiowe. Tutaj ten mechanizm „projekcji” został posunięty najdalej: jeśli odczytywać film według klucza biograficznego, można by powiedzieć, że „Wenus w futrze” odsłania ukryte lęki i stałe obsesje reżysera, skoncentrowane wokół toposu miłości i śmierci i destrukcyjnej mocy seksu. Prawie w każdym jego filmie pojawia się motyw zemsty kobiety na mężczyźnie: za doznane upokorzenia („Gorzkie gody”) molestowanie seksualne („Śmierć i dziewczyna”) czy za sam fakt bycia obiektem pożądania („Wstręt”).

 

Idąc tym tropem, film będzie zapewne masochistyczną (!) przyjemnością dla zwolenników teorii psychoanalizy, którzy mogą doszukiwać się kompleksów reżysera i jego  lęku przed kobietami. Znajdą się zapewne i tacy, którzy potraktują „Wenus w futrze” jako film genderowy, o konflikcie płci. Takie domysły stwarza zwłaszcza jedna, przezabawna scena:  Thomas (który może być kolejnym alter ego Polańskiego) w damskim przebraniu i ze szminką na ustach zostaje zmuszony do wcielenia się w rolę kobiety, co wychodzi mu niezwykle przekonująco. Dowcip jest tutaj osadzony na najprostszym schemacie, które kino zna od lat, wykorzystywanym od Charliego Chaplina, do Juliusza Machulskiego w „Seksmisji”. 

 

Polański nie brata się bowiem z psychoanalizą, nie próbuje też wchodzić w dialog z nurtem queerowym. W  „Wenus w futrze”   dokonuje syntezy swoich poglądów na temat relacji-damsko męskich, ubierając je w postać żartobliwego manifestu o zniewoleniu płcią – w ten sposób dystansuje się od swoich poprzednich dzieł. Nie przestając zagłębiać się w mroczne zakamarki ludzkiego umysłu, uprawia swobodną żonglerkę własnymi konceptami. Trzymając się jego reguł gry, możemy bawić się jak na  komedii,  głębiej wchodzimy na własną odpowiedzialność…

 

Autor: Alicja Hermanowicz

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz