„Biała jak mleko, czerwona jak krew” - miłość na wyciągnięcie ręki

Powiem wprost – to nie jest film, który zdobędzie jakąkolwiek nagrodę. Nie jest mistrzostwem filmowego rękodzieła ani nie jest jedyny w swoim rodzaju. Ma natomiast w sobie „to coś”, co sprawia, że historia wciąga, a paczka chusteczek w pobliżu wydaje się elementem koniecznym seansu.

 

Bohaterami filmu są nastolatkowie- uczniowie włoskiego liceum. Fabuła dotyczy relacji między nimi... Po tym wstępie można by się spodziewać totalnej porażki, prawda? Nie jest jednak tak tragicznie. Nie sądzę, co prawda, żeby puenta filmu dotarło do kogoś spoza zakresu wiekowego 15- 25, ale całość wydaje mi się tak urocza, że można obejrzeć tę produkcję chociażby w ramach wieczornego „umilacza czasu”.

 

Leo jest młodym, szalonym chłopakiem. Ma typowo włoski temperament – jest energiczny, ekstrawertyczny i lekkomyślny. Jego najlepsza przyjaciółka, Silvia, jest w nim zakochana już od dawna, jednak nigdy nie miała odwagi mu tego wyznać. Leo, natomiast, jest zafascynowany do szaleństwa piękną, czerwonowłosą Beatrice, której nigdy osobiście nie poznał. Widuje ją tylko na szkolnych korytarzach. Dziewczyna jego marzeń okazuje się być chora na białaczkę - pozostało jej już niewiele życia, a Leo postanawia umilić jej czas spędzany w domu – wtedy się poznają i przypadają sobie do gustu. Beatrice widzi jednak coś, czego nigdy nie dostrzegał roztrzepany chłopak – miłość Silvi.

 

Filmy dla nastolatków mają jedną zaletę – zazwyczaj niosą ze sobą jakieś przesłanie. „Biała jak mleko, czerwona jak krew” zachęca do tego, aby rozejrzeć się wokół siebie. Być może jest tam coś, co wcześniej wydawało nam się tak oczywiste, że nie zwracaliśmy na to uwagi. Twórcy filmy każą nam przestać gonić za czymś niemożliwym do osiągnięcia, a skupić się na tym, co mamy i to docenić.

 

Przesłanie niezwykle szlachetne, natomiast podane widzom na srebrnej tacy z karteczką „Otwórz, proszę!”. Nie ma rzeczy niewyjaśnionych, niedopowiedzeń, wszystkie wątki zostają rozwiązane. Jeżeli dołożymy do tego brak szokujących momentów (wzruszających było aż za wiele), to mamy gotowy przepis na film, którego nikt nie zapamięta. Smutne, ale prawdziwe. Polecam obejrzeć na słaby nastrój lub problemy natury miłosnej. W innym wypadku pudełko z popcornem okaże się bardziej interesujące.

 

FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA HELIOS GDYNIA.

 

Autor: Weronika Spaleniak

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz