„Body/Ciało“ – porządne kino festiwalowe

Szumowska zazwyczaj porusza w filmach tematy głośne i medialne, prosto z  pierwszych stronach gazet, takie jak homoseksualizm, prostytutucja, alkoholizm. „Body/Ciało“ również porusza ważne problemy społeczne, jednak mocno różni się od poprzednich filmów Małgośki - jest to film wyciszony, skłaniający do refleksji i zaskakująco skromny jak na reżyserkę.

 

Prokurator (jak się zdaje – etatowa rola Gajosa) zwraca się o pomoc do psycholożki – Anny w sprawie swojej córki – Olgi, cierpiącej na bulimię. Okazuje się, że Anna jest również medium i pomaga bohaterom porozumieć się z tragicznie zmarłą żoną prokuratora. Wywoływanie ducha matki ma być formą terapii dla chorej córki.

 

Jak to bywa filmach Szumowskiej, chora jest tu nie tylko Olga, ale wszyscy bohaterowie jej filmu zmagają się z jakąś traumą. Dla reżyserki rodzina stanowi niewyczerpane źródło patologii – niezależnie czy szczęśliwa czy nie. Prokurator – ojcicec Olgii jest alkoholikiem, który nigdy nie oswoił się ze śmiercią żony. Z racji zawodu, codziennie jest zmuszczony oglądać martwe ludzkie szczątki (w różnych stopniach rozkładu) i jest nieustannie świadkiem beszczeszczenia ludzkiego ciała. Wydaje się, że alkohol stanowi dla niego antidotum na zło, tkwiące w społeczeństwie.  Psycholożka – Anna, po śmierci swojego rocznego dziecka, całą miłość przelała na pacjentów i psa, z którym śpi w jednym łóżku. Postacie te zostały ze sobą ciekawie skontrastowane. Prokurator – urodzony cynik zna tylko fizyczny wymiar egzystencji, kompletnie zaniedbując sferę ducha. Objada się czym popadnie i upija na umór. Anna to jego przeciwieństwo – wierzy w życie pozagrobowe , kontaktuje się ze zmarłymi, a przy tym jest weganką. Olga z kolei cierpi na bulimię, co jest spowodowane nienawiścią do ojca i odrazą woebc jego otyłości.

 

Szumowska stara się chyba pokazać, ze dla każdego człowieka doskonałość fizyczna oznacza coś innego. Dla Anny doskonałość to idealna harmonia ciała i ducha, osiągana przez odowiednią dietę i medytację, z kolei dla Olgi jest to to skrajna wychudzenie, które oznacza właściwie brak ciała. 

 

Reżyserka buduje swój film na sugestywnych metaforach i kontrastach. Przeciwstawia rząd anorektyczek – szkieletów, dla których każdy dzień jest walką z własnym ciałem, bezkształtnemu ciału psycholożki, która się z tej walki wyzwoliła. Innym razem pokazuje otyłe ciało prokuratora, zajądającego się w najlepsze flakami, zaraz po oględzinach zwłok.

 

Oglądamy wychudzone ciała młodych kobiet, a następnie bezwstydny, pijacki taniec nagiej, strarszej kobiety. Film jest szokujący i momentami obrzydliwy, jednak nigdy nie przekracza granic dobrego smaku.

 

Sama Szumowska nie staje po żadnej ze stron i wydaje się dystansować od poruszanych problemów. Film jest robiony ewidentnie z przymrużeniem oka – każda z przedstawionych postaw wobec ciała (zarówno ta destrukcyjna, jak i holistyczna) jest zbyt przerysowana i karykaturalna, by brać ją na serio. Prokurator nie musi być bezdusznym "skur...", a bycie uduchowionym nie oznacza wyłącznie noszenia binokli i zakładania luźnych ubrań. Nawet bulimia Olgii jest tu raczej przejawem młodzieńczego buntu i wołaniem o uwagę ojca  niż prawdziwą chorobą.

 

Reżyserka wprawdzie ironizuje na temat skrajnych postaw wobec ciała, jednak nie bagatelizuje tematu. Zwraca uwagę na jeden z największych problemów współczesnego człowieka – brak akceptacji swojego ciała i jednoczesne uwięzienie w nim, brak obecnosci sfery duchowej w naszym życiu. Niezależnie od tego, w jaki sposób traktujemy własne ciało i jaki mamy do niego stosunek, zawsze będzie ono dla nas źródłem cierpień – wydaje się, że jest to jedna z tez twórczości Szumowskiej.

 

FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA HELIOS GDYNIA.

 

            Autor: Alicja Hermanowicz

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz