„Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać” – budzące patriotyzm karty historii Polski o żołnierzach wyklętych

„Historia Roja” w reżyserii Jerzego Zalewskiego opowiada nie tylko o samym Roju, czyli starszym sierżancie, bracie, synu i żołnierzu antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia - Mieczysławie Dziemieszkiewiczu, ale o czasach powojennych, w których Polska była pod rosyjską okupacją. Nie tak dawny 1 marca, to Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” i podejrzewam, że większość z was wciąż zadaje sobie pytania „a kim to byli Ci żołnierze”. Jest to dla mnie zaszczyt, że na łamach redakcji mogę wam przybliżyć ich historię i zachęcić do obejrzenia jej fragmentu w całości, jak i do sięgnięcia po obszerniejszą lekturę.

 

Zarówno żołnierze od roku 1945, jak i twórcy „Historii Roja” zmagali się z nie lada problemami - jedni z walką o wolność w Polsce, a drudzy z emisją filmu. Niewiele osób wie, że zdjęcia do niego powstały już w latach 2009-2010 i mimo komisyjnej zgody na dystrybucję po prapremierze kopii roboczej, „Historię Roja” ujrzeliśmy dopiero w tym roku. Zmieniony zarząd telewizji polskiej w tamtym czasie nie zgodził się na dalsze dofinansowanie tej produkcji. Za ich ciosem poszli również inni sponsorzy, dodatkowo domagając się zwrotu zainwestowanych pieniędzy. Każdy z was dopowie sobie sam, jaki mógł być powód takiego stanu rzeczy. Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, ale jednak są niezbędne do życia, a z pewnością do skończenia filmu i wypuszczenia go na ekrany kin. Wielki upór całej ekipy pracującej nad tym filmem w wolnej Polsce zakończył się sukcesem, ale jak to wyglądało ponad 70 lat temu?

 

Po piekle, które wyrządziła druga wojna światowa, Polska tak naprawdę wciąż była zniewolona, bo żyła pod wielkim naciskiem Rosji, czego efekty możemy zobaczyć nawet dzisiaj. Rój, Mazur, Młot, Las, Pogoda, Tygrys i Pilot to tylko kilkoro chłopaków i mężczyzn należących do jednego oddziału partyzantki antykomunistycznej, w porównaniu do tysięcy niewspomnianych w filmie żołnierzy wyklętych, którzy walczyli o Ojczyznę po 1945 roku. To właśnie ci bohaterowie pokazują nam istotę walki o to, co jest ważne, co nosimy w sercach; o szeroko pojętą miłość i szczęście. Dotykały ich także inne problemy uniwersalne, takie jak bunt i zdrada. Wcześniej będący częścią tego oddziału podziemia Wyszomirski, w tej roli Piotr Nowak, rozpoczął stałą współpracę z komunistycznym UBP (Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego). Tak naprawdę, dopiero wtedy rozpoczęło się kilka utrudzonych lat władania swoim własnym oddziałem tytułowego Roja.

 

Mieczysław Dziemieszkiewicz, w którego postać wcielił się debiutujący na dużym ekranie, niezwykle utalentowany i szanowany muzyk Krzysztof Zalewski, był to 20-letni żołnierz, którego duch i wola walki była większa niż on sam. Myślę, że po części sam aktor mógł utożsamić się z tą postacią, bo jego droga do kariery muzycznej również nie należała do najprostszych. Myślę, że można go  dziś nazwać jednym z najbardziej niedocenionych artystów na polskiej scenie. O żołnierzach wyklętych nie mówiono przez lata, bo władze w powojennej Polsce ukazywały ich jako morderców i wrogów publicznych. Może się wydawać, że Dziemieszkiewicz toczył istną walkę z wiatrakami, tracąc po kolei swoich przyjaciół z oddziału, poświęcając rodzinę i jakąkolwiek szansę na wyjście z lasu i normalne młodzieńcze życie. Jednakże fakt, że dzisiaj o nim mówimy, dokonania jego partyzantki i cena jaką za to wszystko zapłacił, zdecydowanie wskazuje na w praktyce przegraną, lecz dla samego Roja i patriotów wygraną, pełną poświęceń i bohaterską walkę z systemem.

 

Z technicznego punktu widzenia, film ma kilka mankamentów. Widać, że przekrój lat spędzonych nad pracą nad tym filmem oraz niski budżet nie ułatwił montażystom zadania. Próba ukrycia tych problemów nie wyszła na dobre, bo również w fabule występują nieścisłości. Scena podczas pogrzebu brata Roja, Romana Dziemieszkiewicza - pseudonim Pogoda, w której uczestniczyli funkcjonariusze UBP nie mogła się wydarzyć w rzeczywistości, bo żołnierze podziemia nie mogliby się zjawić i tak po prostu rozpłynąć bez żadnych konsekwencji. Co więcej, zdrada Wyszomirskiego nie była jednoznacznie pokazana, więc przeciętny widz mógłby się zaplątać w odniesieniu do dalszych poczynań bohaterów. Poza tym, całokształt oceniam bardzo dobrze, film przedstawia konkretny zamysł reżysera i wykonanie, jakie jest w Polsce rzadkością.

 

Słysząc opinie, że to ‘kolejna wojenka’ zastanówmy się czemu tych ‘wojenek’ tyle powstaje. To jest historia, ludzi, bez których by nas tu nie było. Naszych ojców, dziadków i pradziadków, którzy mogli się poddać, położyć i uprawiać typowy dla XXI ‘onicniedbalizm’. Nawet i dzisiaj, żeby w Polsce wreszcie żyło się lepiej, trzeba budować prężny naród, a z uwagi na fakt, że nogi prędzej zawędrują do kin niż do bibliotek, możemy podziękować takim reżyserom, że w 2,5h jesteśmy w stanie poznać historię tych, którzy wierzyli, że jest o co walczyć. Podsumowując:

 

„Musimy się stać
Musimy nadejść
Pozostawić po sobie poświatę
Musimy błyszczeć, rozpalić masę
Dla po nas pokoleń zrobimy jaśniej”

~ Krzysztof Zalewski – „Jaśniej”

 

Autor: Joanna Drożdż

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz