„Igrzyska śmierci: Kosogłos, część 2” - to już jest koniec

Zacznę zaczepnie - „Kosogłos” traktuje o rewolucji, więc buntownicze zachowania są jak najbardziej na miejscu - recenzowanie ostatniej części „Igrzysk śmierci” jest zadaniem właściwie pozbawionym sensu. Komuś, kto nie widział poprzednich filmów z serii raczej nie przyjdzie do głowy wybranie się do kina na ostatnią część ostatniej części tej opowieści, ci natomiast, którzy wcześniejsze obrazy widzieli - bez względu na to jak krytyczne opinie o filmie by do nich nie docierały - pewnie i tak pójdą na „Kosogłosa”, żeby zobaczyć jak też ta cała historia się skończy. Zdaję sobie z tego sprawę i dlatego swój tekst ograniczę do kilku refleksji, które można sobie przeczytać równie dobrze przed (brak spojlerów!), jak i po wizycie w kinie. Można też nie czytać wcale - i bez moich uwag stwierdzicie pewnie, że nie wszystko wyszło tak, jak w zamyśle Francisa Lawrence'a wyjść miało.

 

Pierwsza część „Kosogłosa” pozostawiła widzów silnie związanych z bohaterami serii w stanie szoku i niedowierzania, bo też zakończyła się prawdziwym emocjonalnym trzęsieniem ziemi, kiedy Peeta (Josh Hutcherson) deklarujący wcześniej Katniss (Jennifer Lawrence) miłość, omal dziewczyny nie udusił. W ostatniej odsłonie walki z okrutnym prezydentem Snowem (rewelacyjny Donald Sutherland) podobnie silnych wrażeń doświadczymy na sam koniec, który dla wielu niezaznajomionych z książkowym pierwowzorem może okazać się dość zaskakujący. Na tym fabularnym twiście film z powodzeniem mógłby się zakończyć, ale trwa dalej, by zakończyć się znowu, a potem jeszcze raz, i jeszcze raz. Wielokrotne zakończenia to problem większości ostatnich części filmowych serii (by wymienić choćby „Władcę pierścieni. Powrót króla”) - trzeba przecież pozamykać jakoś wszystkie wątki, których w trakcie snucia obfitującej w zdarzenia opowieści trochę się uzbierało, zwłaszcza kiedy nawet drugi plan był tak bogaty, zróżnicowany (i dobrze zagrany) jak w przypadku „Igrzysk śmierci”. Tym bardziej szkoda, że scenarzyści wiele z nich potraktowali po macoszemu, choć przyznać trzeba, że Philipowi Seymourowi Hoffmanowi, dla którego „Kosogłos” był ostatnim filmem w karierze zakończonej tak tragicznie rok temu, przygotowali piękne, bardzo wzruszające pożegnanie, jakiego słowa - zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się na naszej arenie społeczno-politycznej - warto wziąć pod rozwagę.

 

Zarzut mnożących się zakończeń był pierwszym z dość długiej listy wad, jakie miałam zamiar wytknąć najnowszej produkcji Francisa Lawrence'a, ale uświadomiłam sobie, że ani źle napisany scenariusz, którego wynikowym są męczące sinusoidy nudy i akcji rodem z gier komputerowych, ani nienajlepsza gra aktorska niektórych członków obsady, ani pewne niewiarygodne zachowania bohaterów nie mają w gruncie rzeczy żadnego znaczenia.

 

W czasie kolejnych Głodowych Igrzysk, w jakich szczerze przejęci towarzyszyliśmy coraz to nowym zmaganiom Katniss, Peety, Gale'a czy Finnicka, przestali oni chyba być jedynie filmowymi fantomami, nieistniejącymi bohaterami ciekawej historii, która jest ciekawsza o tyle, że rozgrywa się w świecie, gdzie oglądanie w telewizji walki na śmierć i życie uchodzi za rozrywkę. W „Kosogłosie” igrzyska przeniosły się poza areny, ale zasady gry się nie zmieniły. Trudno pozostać obojętnym, kiedy patrzy się na desperacką walkę znanych i lubianych bohaterów, w której stawką nie jest lepszy byt, ale rzecz tak postawowa jak odzyskanie prawa o samostanowieniu. Ostatnia część serii, choć niewolna od wad, dobitnie pokazała, że siłą „Igrzysk śmierci” była przede wszystkim niezwykle wyrazista wymowa ideowa, przesłanie silne na tyle, że będące w stanie zmusić do podjęcia refleksji nie tylko nad mechanizmami władzy czy ceną i sensem bohaterstwa, ale też na tematy prawdziwie egzystencjalne. Miejsce po „Igrzyskach śmierci” (nie tylko w kategorii young adult w repertuarach kin) długo będzie musiało czekać na wypełnienie.

 

Autor: Karolina Osowska

Ocena autora (1-5): 3.5

_____________________________________________________________________________________

 

IGRZYSKA ŚMIERCI: KOSOGŁOS, CZĘŚĆ 2

THE HUNGER GAMES: MOCKINGJAY, PART 2

 

CZAS TRWANIA: 145 min.

GATUNEK: akcja, sci-fi

PRODUKCJA: USA 2015

POLSKA PREMIERA: 20.11.2015

 

REŻYSERIA: Francis Lawrence („Igrzyska śmierci: Kosogłos, część 1”)

OBSADA: Jennifer Lawrence („American Hustle”),

Josh Hutcherson („Escobar: Historia nieznana”)

 

ZWIASTUN:

 

_____________________________________________________________________________________

 

ŹRÓDŁO:

materiał dystrybutora Forum Film Poland Sp. z o.o.