„Iluzja”. Just enjoy the show!

Twórcy „Iluzji” zapraszają nas do świata magicznych sztuczek widzianego „od kuchni”. Spośród nowojorskich ulicznych magików, zostaje wyselekcjonowanych czterech iluzjonistów: każdy specjalizujący się w innym typie trików i każdy, legalnie lub mniej legalnie, próbujący zarobić kilka dolarów na swoich umiejętnościach. Żaden z nich nie wie, kto ich wybrał, ale wszyscy podskórnie czują, że zostali zaproszeni do uczestnictwa w czymś, o kolosalnym znaczeniu. Tak samo odczuwa to widz. Film od początku konsekwentnie rozbudza ciekawość oglądających, bez odczucia rozczarowania przy końcu.

Z reguły kulisy iluzjonistycznych trików owiane są tajemnicą. W „Iluzji” rozpracowanie magicznych sztuczek to nie tylko kwestia zaspokojenia ciekawości niewtajemniczonych. Tu magicy są zobligowani nakazem policji zdradzić swe tajemnice, gdyż po każdym z ich pokazów znacząco zmienia się stan konta poszczególnych widzów. Według strażników prawa, magiczne pokazy bohaterów „Iluzji” to po prostu spektakularne bezprawie, ale ciężko jest im to udowodnić. Magicy mają doskonałe alibi, tysięczna widownia może zaświadczyć, że podczas kradzieży nie było ich w miejscu popełniania przestępstwa. W obliczu iluzjonistycznych trików logika policji jest groteskowa: nie ma kradzieży, skoro nie ma sprawców, a magii nie można aresztować.

 

Ośmieszenie policji jest jak najbardziej na miejscu, bo tu nie chodzi o to, aby złoczyńca został schwytany i ukarany. Złodzieje -magicy, niczym Janosik, zaczarowują pieniądze bogatych, tak aby samoistnie trafiały one do biednych. Tym samym zyskują oni serca tłumów i stają się bohaterami.

„Iluzję” dobrze się ogląda również ze względu na obsadę. Większości postaci można by zarzucić brak złożoności, ale świetnie dobrani aktorzy, ożywili swoich bohaterów, nadając im szczególności i wyrazistości. Jedną z głównych ról powierzono Jesse'mu Eisenbergowi, znanemu dzięki kreacji Marka Zuckerberga w filmie „The Social Network”. W „Iluzji” Eisenberg znowu gra pyskatego, ale utalentowanego małolata, robiącego wielkie rzeczy z niskich pobudek. W filmie możemy także podziwiać Morgana Freemana, którego postać zawodowo rozgryza magiczne triki. Mamy również okazję zachwycić się urodą tajemniczej Almy Dray, granej przez Mélanie Laurent. Tym, co zachwyca chyba najbardziej w filmie jest Nowy Jork, który jest czymś więcej niż miejscem akcji.  Twórcy filmu umiejętnie wkomponowali akcję filmu w nowojorską scenerię, czyniąc to miasto jednym z bohaterów.

„Iluzja” nie jest może pozycją, która wbija w siedzenie, czy odmienia losy świata, ale jest to 115 minut pobłażliwego uśmiechania się do ekranu i relaksu.

 

Autor: Ewa Marszałek

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz