„Jestem mordercą” – prawda w oczy kole

„Jestem mordercą” – prawda w oczy kole

Seryjne morderstwa to temat wzbudzający fascynację zwykłych śmiertelników. Rodzący się strach burzy spokój społeczeństwa, niemal przenosząc wymiar rzeczywisty do świata gry, w której chce się przewidzieć kolejny krok przeciwnika. O tej mrocznej stronie życia powstały już setki filmów, w których twórcy starają się dociec genezy zła. Maciej Pieprzyca w swoim najnowszym filmie opowiada o znanej historii Wampira z Zagłębia z perspektywy naginających fakty funkcjonariuszy milicji obywatelskiej.

Rok temu na ekranach polskich kin można było zobaczyć fabularny debiut reżyserski Marcina Koszałki „Czerwony pająk”, który podzielił zarówno krytyków, jak i publiczność. Reżyser skupił się na postaci młodego chłopaka, który odkrył mroczną tajemnicę mężczyzny  uznanego na seryjnego mordercę w latach sześćdziesiątych w Krakowie. Zatem zamiast skupiać się na motywacji działań zabójcy, Koszałka postawił na pierwszym planie bohatera, u którego rodzi się fascynacja złem i bada podłoże psychologiczne takiego zachowania. Od podobnego punktu wychodzi reżyser filmu „Jestem mordercą”, również nie skupiając się na potencjalnie winnym mordercy, lecz szukając odpowiedzi na pytanie o granicę między dobrem a złem.

Głównym bohaterem filmu jest młody, ambitny porucznik Janusz Jasiński (Mirosław Haniszewski), który po niepowodzeniach swoich poprzedników przejmuje śledztwo nad sprawą seryjnych morderstw kobiet, w tym bratanicy pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Fabuła jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, choć reżyser konsekwentnie zmienia imiona i nazwiska uczestników tamtych wydarzeń. Niemniej, tak jak w rzeczywistości, tak i w filmie, sprawa staje się głośna, przez co presja złapania sprawcy jest bardzo wysoka. Jasiński na początku swojej pracy bardzo rzetelnie podchodzi do śledztwa. Organizuje akcję policyjną, która ma być pułapką, ale staje się kolejną okazją do zabójstwa. Nakłania swoich przełożonych do sięgnięcia po metody skuteczne na Zachodzie, czyli stworzenia profilu psychologicznego mordercy i poszukiwań w bazie danych osób spełniających określone kryteria. W ten sposób skrupulatny policjant trafia na trop Wiesława Kalickiego (Arkadiusz Jakubik), który był obecny w parku podczas feralnej akcji i który odpowiada wielu założeniom profilu mordercy.

 

Pieprzyca bardzo dobrze odrobił swoje zadanie, tworząc spójną formę na wszystkich płaszczyznach, zarówno aktorskiej, scenariuszowej, scenograficznej, jak i montażowej.

 

Choć przełożeni porucznika są przekonani o zamknięciu sprawy, ten zgłębiając tajniki działania zabójcy dostrzega, że Kalicki może być niewinny. Nawiązuje z nim bliższą znajomość i popada w wątpliwości. Sukces, jaki spłynął na Jasińskiego blokuje go w przyznaniu się do porażki i kompromitacji całej Milicji Obywatelskiej. W tym momencie zaczynamy na ekranie obserwować nowe zło w postaci nieetycznego wyboru policjanta, czyli podjętych przez niego prób zatuszowania prawdy. Matnia, w jaką wpadł Jasiński prowadzi go do utraty szacunku do samego siebie. Ukazanie tego procesu przemiany głównego bohatera udało się Pieprzycy fenomenalnie.

Twórca filmu „Jestem mordercą” w 1998 roku stworzył dokument o tym samym tytule, również zbliżając się do prawdy o wampirze z Zagłębia. Reżyser wychował się na Śląsku w latach 70-tych, więc sam był świadkiem gęstej atmosfery strachu, który wzbudzał w ludziach seryjny morderca. Prawdopodobnie dzięki temu udało mu się stworzyć wiarygodne tło PRL- owskich wydarzeń, dając bohaterom drugo- i trzecioplanowym pole do popisu. To zaskakujące, ale w tym filmie pod względem aktorskim nie ma ani jednego słabego punktu. Jako dobry przykład niech posłuży obraz prostej Ślązaczki granej przez Agatę Kuleszę,  która będąc żoną Wampira celowo idzie na układ z władzą dla korzyści finansowych. Przedstawiając motywy jej działania, psychologię postaci w połączeniu z charakterystycznym wyglądem i gwarą, stworzono pełnokrwistą bohaterkę dalszego planu, która samoistnie tworzy nowy wątek filmowej opowieści.

Pieprzyca bardzo dobrze odrobił swoje zadanie, tworząc spójną formę na wszystkich płaszczyznach, zarówno aktorskiej, scenariuszowej, scenograficznej, jak i montażowej. Jeśli można by się w „Jestem mordercą” do czegoś przyczepić, to małego udziału głównego sprawcy zamieszania, czyli Wampira z Zagłębia granego przez Arkadiusza Jakubika. Jako prosty chłop ze Śląska został potraktowany jako człowiek nie do końca zdający sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej się znalazł. Spokojnie rozmawia sobie z zatroskanym o jego los milicjantem, aby dopiero przed wyrokiem kary śmierci popaść w obłęd, samemu sobie  zadając pytanie czy rzeczywiście dokonał kilkunastu zbrodni. Niemniej jest to mała rysa na całej historii, która w bardzo wiarygodny sposób rzuca światło na kondycję moralną wszystkich bohaterów dramatu. Nic zatem dziwnego, że tak dobrze zrealizowany obraz doczekał się wyróżnień na festiwalu filmowym w Gdyni w postaci Srebrnych Lwów, nagrody za najlepszy scenariusz oraz specjalnej Nagrody Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych.

__________________________________________________________________________________________________________________