„Kalwaria” - Odkupienie cudzych win

Tego roku Oscar za najlepszy film powędrował do „Spotlight”, produkcji opowiadającej o śledztwie dziennikarzy w sprawie przypadków pedofilii w Kościele. „Kalwaria” w pewnym sensie również dotyka tego tematu. Owa dewiacja seksualna będzie tu katalizatorem całej serii zdarzeń, przyczyniających się do konfrontacji z własną wiarą pewnego irlandzkiego księdza. Konfrontacja to niełatwa, przypominająca wędrówkę na tytułową górę Kalwarię. 

 

Głównego bohatera, ojca Jamesa Nevella (Brendan Gleeson) poznajemy siedzącego w konfesjonale, udzielającego spowiedzi. Mężczyzna siedzący po drugiej stronie ścianki konfesjonału opowiada księdzu o swoim dzieciństwie, w którym doświadczył molestowania seksualnego przez duchownego. W następnej chwili ksiądz słyszy przerażający wyrok. Człowiek, którego właśnie wysłuchuje obiecuje mu, że za tydzień w niedzielę na pobliskiej plaży zabije dobrodusznego kaznodzieję w ramach zemsty za czyny tamtego zdeprawowanego duchownego. Jamesowi Nevellowi pozostał tydzień na uporządkowanie swoich spraw i pożegnanie się z życiem.

 

Można by się spodziewać, że głównym wątkiem filmu będzie śledztwo i próba rozwikłania zagadki, kim był grożący śmiercią mężczyzna. Tempo obrazu jednak w powolny sposób ukazuje poszczególne dni tygodnia z życia duchownego, jego relacje z groteskowymi postaciami wiernych (i niewiernych), jego walkę z własnymi słabościami (alkoholizm), i w końcu, strach przed zbliżającą się niedzielą.

 

Należy zwrócić uwagę na znakomitą grę aktorską. Przede wszystkim na rolę Brendana Gleesona, który jako ksiądz Nevell przekonująco odgrywa człowieka wierzącego, którego wszechobecna niewiara i zło wystawiają na próbę. Na twarzy i w zachowaniu bohatera widać niekiedy zwątpienie, ból i cierpienie, przykładem może być scena w której ksiądz nawiązuje rozmowę z napotkaną po drodze dziewczynką, by za chwilę zostać zwymyślanym przez jej ojca. Kolejną wartą odnotowania rolą jest kreacja Kelly Reilly, która gra Fionę, córkę Nevella – kobietę z licznymi problemami rodzinnymi i niedoszłą samobójczynię poszukująca relacji z ojcem, który po śmierci jej matki poczuł powołanie i zniknął z jej życia. Stopniowe budowanie relacji z ojcem Nevellem jest jednym z niewielu pozytywnych wątków filmu, który jest zdominowany przez ludzi zdeprawowanych, złych, niewiernych. Pojawiają się tutaj: wyuzdana kobieta, zażywający kokainę lekarz (błyskotliwa rola znanego z „Gry o Tron" Littlefingera, czyli Aidena Gillena), bogaty biznesmen, którego pęd za pieniądzem pozbawił jakichkolwiek emocji, czy młodzieniec, który brak kobiety wynagradza sobie oglądaniem coraz to wymyślniejszych filmów pornograficznych. Cała gama barwnych postaci otaczających księdza działa niczym dłuto na wiarę głównego bohatera, kształtuje ją, szlifuje i sprawia, że staje się ona silniejsza.

 

Przepiękne tło do obrazu tworzą znakomite zdjęcia Larry'ego Smitha, ukazujące majestatyczne nadmorskie klify Irlandii, a także orkiestralna muzyka Patricka Cassidy. Nie sposób nie porównywać tego bogatego w symbolikę filmu z Biblią: postaci drugoplanowych jest 12 (podobnie jak apostołów), wyrok śmierci za cudzy grzech kojarzy się z losem Chrystusa, zaś sceny zwątpienia przypominają upadek pod krzyżem.

 

Film Johna Michaela McDonagha pomimo poważnego tematu okraszony jest dość dużą dawką czarnego humoru. Humor ten jednak w połączeniu z gorzkimi prawdami na temat wiary i religijności dzisiejszego człowieka pozostawia słodko - gorzki posmak. Obraz zmusza do refleksji nad wiarą i czy ma ona w ogóle prawo bytu w dzisiejszych czasach. Nad tym czy duchowni są potrzebni zabieganym, rozwijającym kariery i żyjącym własnym życiem ludziom. Czy Bóg istnieje, skoro w samym sercu Kościoła szerzy się deprawacja? Obejrzenie „Kalwarii” jest niczym pielgrzymka na święte wzgórze w poszukiwaniu wiary i odkupienia win. Wędrówka śladami Jezusa i śladami głównego bohatera. Może nie zbawi każdego, ale warto to wzniesienie zdobyć.

 

Autor: Bartosz Rybicki

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz