„Królowa pustyni”. Pustynia - piękna i okrutna kochanka

„Królowa pustyni”. Pustynia - piękna i okrutna kochanka

W produkcjach Herzoga najważniejsza jest zawsze natura – dzika, piękna i nieokiełznana. Tak jest i tutaj – reżyser nieomalże z czułością roztacza przed nami piękno Orientu, tak że jesteśmy je w stanie odczuć niemal wszystkimi zmysłami. Znakomicie zestawia ze sobą zapierające dech zdjęcia bezkresnej pustyni i tamtejszej fauny i flory, by po chwili ukazać okrucieństwo i bezwzględność natury w postaci sępa, zjadającego szczątki. Pustynia jawi się w filmie niczym piękna i okrutna kochanka, która daje, ale jednocześnie odbiera życie. Niestety produkcja zawodzi, gdy na ekranie pojawiają się ludzie.

 

Herzog stara się udowodnić nam, że kobieta, która obserwujemy na ekranie jest silna i wyjątkowa, niestety grająca ją Nicole Kidman zupełnie się w tej roli nie sprawdza. Po pierwsze, pomimo starannej konserwacji, jest do tej roli stanowczo….zbyt stara. Nie pomaga w tym również zestawianie jej ze znacznie młodszymi partnerami. Po drugie, Kidman odgrywa swoją rolę zupełnie bez polotu, wykorzystując te same gesty i mimikę, co wcześniej w „Grace – królowa Monako”. O ile jej wrodzona klasa i wyniosłość (czy wręcz sztywność) pomogły jej wcielić się w  piękną księżną, tak tutaj wyraźnie jej przeszkadzają. Reżyser wynosi bohaterkę na piedestał i czyni z niej wzór do naśladowania, pokazując z jaką łatwością zjednuje sobie sympatię Beduinów, jednak zupełnie nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Reżyser pokazywał już wcześniej na ekranie biografie fascynujących jednostek (jak Timothy Treadwell z „Grizzly man”), pozwalając jednak widzowi na ich swobodną ocenę i nie wartościując ich działań. Tutaj jest inaczej – Herzog wyraźnie idealizuje Gertrude Bell, nie pokazując przy tym dlaczego wywarła ona tak wielką rolę w budowaniu polityki na Bliskim Wschodzie.

Reżyser wprowadza również do filmu niepotrzebne wątki miłosne. Partnerzy Gerturde znikają z jej życia równie szybko jak się w nim pojawiają, co sprawia że nie mamy szansy bliżej się z nimi zapoznać i poznać ich osobowości. W rezultacie są oni postaciami raczej bezbarwnymi i nic nie wnoszącymi do fabuły filmu. Szkoda, bo mamy do czynienia z dwójką zdolnych i charyzmatycznych aktorów. Damian Lewis dał się już dobrze poznać w roli sierżanta Nicholasa Brody'ego ze znakomitego „Homeland”, zaś James Franco to już właściwie ikona współczesnej popkultury. Mężczyźni funkcjonują w filmie jedynie jako punkty odniesienia do wydarzeń z życia Gertrude - niczym kolejne wioski beduińskie na bezkresnej pustyni jakie odwiedza tytułowa królowa. Można to jednak uznać za celowy zabieg ze strony reżysera, który chce tym samym podkreślić jak kruche, ulotne i mało znaczące jest ludzkie życie w porównaniu z niezmienną naturą. Jest to zresztą stały element jego filozofii, z którą mogliśmy się już zetknąć m.in. w dokumencie „Spotkania na krańcach świata”.

 

Herzog ma skłonność do scenariuszowych dłużyzn i głębokiej  kontemplacji, zatem momentami narracja ciągnie się niczym obładowany dromader na pustyni. To powolne tempo niekoniecznie jest jednak wadą produkcji – przeciwnie, pozwala to widzowi odbyć podróż w głąb siebie i wyciszyć się. Tym samym reżyser, wzorując się na filozofii beduińskiej przypomina nam, że nieważne dokąd zmierzamy, bo to podróż jest celem sama w sobie – jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało.

 

OCENA FILMU (1-5): 3,0

___________________________________________________________________________________________________________________

 

KRÓLOWA PUSTYNI

QUEEN OF THE DESERT

 

CZAS TRWANIA: 128 min.

GATUNEK: biograficzny, dramat, historyczny

PRODUKCJA: USA, Maroko 2015

POLSKA PREMIERA: 8.04.2016

 

REŻYSERIA: Werner Herzog („Zagadka Caspara Hausera”)

OBSADA: Nicole Kidman („Inni”),

James Franco („127 godzin”)

 

ZWIASTUN:

 

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz