„Lewiatan” - Hiob, którego nie wynagrodzono

Piękne krajobrazy tchnące spokojem, bezkresne morze, ciągnące się po horyzont pola kołyszących się traw, góry, których wierzchołki zdają się sięgać nieba. Majestat przyrody w pełnej krasie. Podziwiając krajobrazy, które wprowadzają nas w świat nowego filmu Andrieja Zwiagnicewa, doprawdy trudno postrzegać świat inaczej niż w kategoriach równowagi, ładu i harmonii, które decydują o odwiecznym porządku rzeczy. Szybko okazuje się jednak, że żadnego z tych określeń nie można odnieść do świata ludzi, czego dobitnym przykładem jest historia Koli.

 

Kola (Aleksiej Serebriakow) wraz z żoną (Elena Liadowa) i synem Romą przechodzącym właśnie okres buntu (Sergey Pokhodaev) mieszka w małej nadmorskiej miejscowości, w domu, który zbudował własnymi rękami. Szczęście Koli - zwłaszcza w tej konkretnej okolicy - jest jednak bardzo nie na rękę władzy, której przedstawiciele mają poważne plany związane z ziemią należącą do naszego bohatera. Decyzją sądu Kola ma zostać wywłaszczony ze swojej ziemi, eksmitowany z własnego domu a na otarcie łez ma otrzymać grosze, na jakie (oczywiście „niezależny”) rzeczoznawca wycenił jego własność. Przedstawiciele lokalnej władzy chcą raz na zawsze pozbyć się uciążliwego mężczyzny, a tym samym problemu stojącego im na drodze do realizacji ich wielkich celów. Jednak Kola nie zamierza poddać się tak łatwo. Tym bardziej, że w walce o sprawiedliwość nie jest osamotniony - może liczyć na pomoc ze strony swojego przyjaciela, moskiewskiego adwokata (Władimir Wdowiczenkow), który zdołał dotrzeć do informacji o licznych przestępstwach popełnionych przez mera miasteczka (Roman Madjanow) - tego właśnie, któremu tak bardzo zależy na działce należącej do Koli. Adwokat grozi ujawnieniem ciemnych sprawek polityka, a wybory przecież tuż, tuż. Wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, ale los szybko przestaje uśmiechać się do tych, którym kibicujemy... Wkrótce poleje się krew, łzy i litry wódki ale żadna ilość alkoholu nie będzie jednak w stanie stłumić bólu, żalu i rozpaczy płynących z poczucia ogromnej niesprawiedliwości, jaka spotkała bohatera filmowej opowieści Zwiagnicewa.

 

„Czy Lewiatana chwycisz na wędkę lub sznurem wyciągniesz mu język, czy przeciągniesz mu powróz przez nozdrza, a szczęki hakiem przewiercisz? Może cię poprosi o łaskę? Czy powie ci dobre słowo? Czy zawsze z tobą przymierze, czy wyciągniesz go na stałe do służby? Czy pobawisz się z nim jak z wróblem, czy zwiążesz go dla swych córek? (…) Odważ się rękę nań włożyć, pamiętaj, nie wrócisz do walki. Zawiedzie twoja nadzieja, bo już sam jego widok przeraża. Kto ośmieli się go zbudzić? Któż mu wystąpi naprzeciw? Kto się odważy go dotknąć bezkarnie? - Nikt zgoła pod całym niebem. (…) Nie ma mu równego na ziemi, uczyniono go nieustraszonym: każde mocne zwierzę się lęka jego, króla wszystkich stworzeń.” (Księga Hioba 40, 25 – 41, 26)

 

Swoim uporem i determinacją Kola rozdrażnił Lewiatana, który nie zwykł do sprzeciwiania mu się. Legendarny potwór morski, który dla Thomasa Hobbesa stał się alegorią prawdziwej władzy autorytarnej, bezwzględnej i niezwyciężone, nie zna litości. Mały, szary człowiek nie ma w starciu z nim żadnych szans, o czym główny bohater obrazu Zwiagnicewa boleśnie przekonał się na własnej skórze. Lewiatan, pod którego groźną postacią kryje się po prostu szeroko pojęta władza - tak świecka, jak i kościelna - odbierze mu wszystko, co miał, wszystko, co kochał. Kiedy patrzy się na poniewierkę Koli, nie sposób nie skojarzyć jej z nieszczęściami, które dotknęły Hioba. Różnica między sytuacją biblijnego nędzarza a współczesnego nam Rosjanina jest jednak zasadnicza - Koli nie wynagrodzono za jego cierpienia. Bóg o nim zapomniał. Czy w świecie przedstawionym przez Zwiagnicewa można w ogóle mówić o istnieniu Boga?

 

Spójrzmy raz jeszcze na piękne obrazy przyrody pojawiające się także w zakończeniu filmu i tym samym spinające dzieło klamrą kompozycyjną - czy ten wszechobecny spokój bijący ze świata natury nie wydaje się Wam teraz zimny i nieczuły, obojętny na ludzie cierpienia, nieludzki właśnie w swej doskonałości? Harmonia panująca w sferze przyrody dotyczy wyłącznie jej samej, nigdy nie stanie się udziałem ludzi - nie łudźcie się, nie tylko tych mieszkających w dzisiejszej Rosji. Lewiatan trzyma w garści nas wszystkich, miejsce zamieszkania nie ma żadnego znaczenia.

 

Autor: Karolina Osowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz