„Niebezpieczne związki” - nie wszystko co dobre, dobrze się kończy

„Niebezpieczne związki” to francuska powieść epistolarna, która została napisana w 1782 roku przez Pierre'a Choderlosa de Laclos. Pomimo, że jest to jedyna książka tego autora, wywołała ona zamieszanie wśród współczesnej jej społeczności. Powieść ta została określona jako „rozwiązła i nieobyczajna” i przez to skazana na zniszczenie. Na nasze szczęście udało się ją zachować do naszych czasów, a dzięki Christopherowi Hamptonowi możemy poznać ową historię za pośrednictwem filmu jak i przedstawienia teatralnego. Jeżeli w XVIII wieku książka ta wywołała taki obyczajowy skandal, to aż kusi, żeby zadać pytanie, czy historia sprzed dwustu trzydziestu czterech lat nadal szokuje?

 

14 kwietnia, dzięki British Council oraz Multikino, po raz kolejny nadarzyła się szansa  by obejrzeć spektakl pod tytułem „Niebezpieczne związki”, który swoją premierę na deskach teatru miał 26 stycznia 2016 roku w National Theatre w Londynie. Jak już wcześniej wspominałam, scenariusz do sztuki wyszedł spod pióra Christophera Hamptona (Oscar za film Niebezpieczne związki z 1988 roku), natomiast reżyserią zajęła się Josie Rourke, którą możemy znać z Koriolana, innego spektaklu pokazywanego w ramach projektu National Theatre Live. W jednych z głównych ról można zobaczyć Elaine Cassidy (serial „Wszystko dla pań”), Janet McTeer (film „Biała Królowa”) oraz Dominica Westa (serial „The Wire”).

 

Cała akcja sztuki krąży wokół pary bohaterów – markizy de Merteuil oraz wicehrabiego Valmont. Łączy ich więź przyjaźni, która ewoluowała z ich wcześniejszego romansu, który postanowili zakończyć, ponieważ byli dla siebie nawzajem zbyt ważni, aby później bez żalu rozstać się na zawsze. Zwierzają się sobie ze wszystkich sekretów, nie mają przed sobą żadnych tajemnic, proszą o radę oraz… o przysługę. Najnowszy kochanek markizy postanawia zostawić ją i poślubić młodą Cecylię de Volanges, która dopiero co opuściła klasztor oraz posiada znaczną sumę w posagu. Kobieta, nie mogąc się z tym pogodzić, namawia wicehrabiego, aby uwiódł dziewczynę jeszcze przed jej nocą poślubną i w ten sposób ośmieszył przyszłego małżonka. Jednakże Valmont nie jest tym zainteresowany. Uważa, że nie stanowi to dla niego żadnego wyzwania w przeciwieństwie do już zamężnej, pięknej i równie cnotliwej co Cecylia prezydentowej de Tourvel. Wicehrabia jednak zapomina, że jeśli jego przyjaciółka coś chce to, to dostaje.

 

Pomimo tego, iż na scenie przewijało się mnóstwo wątków oraz wielu bohaterów, za sprawą Janet McTeer oraz Dominica Westa, wzrok i uwaga oglądającego pochłonięta jest jedynie przez markizę, wicehrabiego oraz zmieniające się pomiędzy nimi relacje i uczucia. Ta dwójka zdecydowanie ukradła całe przedstawienie. Kiedy ich poznajemy, są oddanymi sobie przyjaciółmi, jednak w miarę snutej opowieści, ich relacja bezustannie się zmienia, by w ostateczności kolejne tajemnice coraz bardziej ich od siebie oddalały. De Merteuil drażni się z wicehrabią, opowiada o swoich podbojach i czeka na jego reakcje, komplementy oraz adorację. Chce być w jego życiu jedyną kobietą, do której ma stałe, pozytywne uczucia. Jakże się dziwi, gdy Valmont nieświadomie zakochuje się w prezydentowej. Przez większą część spektaklu na sali kinowej słychać śmiech, lecz pod koniec nikomu zapewne nie jest już tak wesoło i sielankowo. Mężczyzna musi wybrać pomiędzy dwoma kobietami, między markizą, za którą oddałby życie, a swoją prawdziwą, szczerą miłością - prezydentową de Tourvel. Jak powszechnie wiadomo, w takiej sytuacji nie ma jednego, dobrego wyjścia. Nawet jeśli przed obejrzeniem spektaklu, znało się przedstawianą historię, do samego końca siedzi się z zapartym tchem, czekając na decyzję Valmonta, aby pod koniec uświadomić sobie, że jakkolwiek mężczyzna by nie zdecydował, jest z góry skazany na porażkę. Tylko dlaczego na samym końcu nie było katharsis...? A jedynie smutek i przygnębienie.

 

Bardzo przyjemnym i udanym elementem sztuki jest jej scenografia. O ścianę oparto piękne obrazy, które zmieniano w zależności od miejsca, w jakim się akurat znajdowaliśmy, a pod sufitem zawieszono żyrandole, oświetlające scenę przy pomocy świec. Natężenie światła było regulowane poprzez ich podciąganie lub opuszczanie. Ten niezwykły zabieg pozwolił uzyskać wyjątkową atmosferę intymności. Dzięki temu widz mógł poczuć się, jakby był częścią jakiegoś sekretu, który został powierzony tylko jemu. Nastrój ten idealnie wpasowuje się w odważne sceny, które mają miejsce pomiędzy postaciami. Odnosi się wrażenie, iż to co dzieje się w danej chwili w danym pomieszczeniu, już w nim pozostanie, a jedynym dowodem odbycia się tego czy innego spotkania może być list, które tak namiętnie wysyłają do siebie bohaterowie.

 

W jednej ze swoich wypowiedzi reżyserka mówi, iż przeniesienie opowieści do współczesności czy też zagranie jej we współczesnej aranżacji nie miałoby takiego samego wydźwięku jaki ma, gdy pozostawiło się ją w jej oryginalnych ramach czasowych i rzeczywiście ma ona rację. Pomimo całej uniwersalności opowiedzianej historii, nie wyobrażam jej sobie we współczesnej aranżacji. Może jest to wina bezpruderyjności dzisiejszych czasów? Seks, zdrady oraz manipulacje nie stanowią tematów tabu, są coraz bardziej powszednie, chociażby w prasie i telewizji. Mimo że seksafery zawsze będą najlepszymi tematami do plotek, nikogo one nie szokują, w każdym razie nie tak bardzo jak powinny. Gdybyśmy usłyszeli, że jakaś młoda dziewczyna zaszła w ciążę ze starszym od siebie mężczyzną, czy tak wielce by nas to zdziwiło?

 

Jedno jest jednak pewne, pomimo upływu dwustu trzydziestu czterech lat od napisania „Niebezpiecznych związków”, nic się nie zmieniło. Tematyka nadal pozostaje aktualna, tylko jej wyjście na światło dzienne trochę mniej szokuje.

 

OCENA (1-5): 4,5

Autor: Aleksandra Stoppa

________________________________________________________________________________________________________

 

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI

 

CZAS TRWANIA: ok. 210 min. W tym jedna 20 minutowa przerwa

GATUNEK: romans

PRODUKCJA: Wielka Brytania 2016

POLSKA PREMIERA: 28.01.2016r

REŻYSERIA: Josie Rourke

OBSADA:

Janet McTeer - Markiza de Merteuil

Morfydd Clark - Cécile Volanges

Adjoa Andoh - Madame de Volanges, matka Cécile

Dominic West - Wice hrabia de Valmont

Theo Barklem-Biggs - Azolan, służący Valmonta

Una Stubbs - Madame de Rosemonde, ciotka Valmonta

Elaine Cassidy - Madame de Tourvel

Jennifer Saayeng - Émilie, kurtyzana

Edward Holcroft - Kawaler Danceny

Thom Petty - Majordomus

Alison Arnopp - Julie, służąca

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz