Obsesja czy miłość prawdziwa? - „Mąż fryzjerki”

„Mąż fryzjerki” – już sam tytuł sugeruje nam z czyjej perspektywy prowadzona będzie opowieść. Mężczyzny, który swoje życie zbudował wokół adoracji i uwielbienia zmysłowej kobiety. Kobiety wymarzonej, ale jakby eterycznej i odrealnionej. Przyjmującej jego miłość, by ją nagle przeciąć. Tak jakby sama nie wierzyła w jej prawdziwość.

 

Reżyserem tej fantazji na jawie jest Patrice Lecont, który zrealizował również m.in. takie filmy jak: „Dziewczyna na moście” (1999), „Wdowa św. Piotra” (2000) czy „Mój najlepszy przyjaciel” (2006).  Zresztą sam twórca opowiadając o swoim filmie mówił, że chodzenie do fryzjera sprawiało mu przyjemność, gdy był małym chłopcem. „Doznanie to zintensyfikowało się szczególnie, gdy zacząłem się strzyc u fryzjerki. Nie istniała czynność, która odpowiadałaby mi bardziej niż sposób, w jaki byłem przez nią traktowany. Oczyma wyobraźni widziałem niezwykłe szczęście człowieka, który z nią żyje. Od tamtej pory przyrzekłem sobie, że któregoś dnia poślubię fryzjerkę. Los jednak chciał inaczej. To właśnie niezrealizowanie tych zamierzeń musiało skłonić mnie do napisania opowieści, której mógłbym być bohaterem. „Mąż fryzjerki” mówi o miłości. Nie jest to historia autobiograficzna, choć w rzeczywistości powinna nią być”.

 

Obserwujemy zatem, a raczej podglądamy, historię miłości pomiędzy Antoinem (Jean Rochefort) a Mathildą (Anna Galiena). Reżyser jednocześnie nie rezygnuje z wątku dorastania chłopca, gdy ten podpatruje z zachwytem inną jakże pociągającą fryzjerkę przy pracy. Gdy dorosły Antoine wiąże się z Mathilde i wprowadza się do mieszkania nad salonem, której właścicielką jest jego ukochana – wydaje się, że jego zadaniem i misją życiową jest uwielbienie kobiety. Wprawdzie potrafi zaczarować chłopca wpadającego w szał, który zrobiłby wszystko, żeby uciec z fotela (zresztą to moja ulubiona scena) – to poza tym nie robi nic więcej – żyje po to, by podziwiać swoją żonę.

 

Patrice Lecont akcję filmu opowieści umieszcza w zakładzie fryzjerskim, staje się on centrum ich świata, bezpiecznym gniazdkiem odwiedzanym przez klientów, którzy dzieląc się z nimi swoimi problemami, zakłócają ich spokój. Bo oni się raczej nie kłócą, żyją zgodnie, zdarza im się nawet kochać przy klientach. A jednak mimo wszystko pewnego dnia główna bohaterka popełnia samobójstwo.

 

Małżeństwo zgodne, rozumiejące się bez słów, mąż wpatrzony w swą wybrankę – a ona to odrzuca? Mógłby się zastanowić niejeden widz… Ale czy to co oglądamy na ekranie – nie jest baśnią dla dorosłych? Fantazmatem dorosłego chłopca, który pragnie, aby kobieta była zawsze piękna, zawsze zmysłowa i zawsze godziła się na pomysły swojego mężczyzny? Tę odrealnioną opowieść tworzą też miękkie, jakby rozmyte kadry, które wzmacniają baśniowość, oniryczność tej historii. Jednak najczęściej oko kamery nakierowane jest na nią – główną bohaterkę męskich pragnień – kobietę. Czy ta fascynacja nie staje się obsesją? Może zatem uwięziona w niej Mathilde podejmuje drastyczne kroki po to, by odzyskać swoją wolność?

 

Oglądając ten film nasuwa mi się obraz Wima Wendersa „Paris Texas” (1984). Główny bohater Travis Henderson (Harry Dean Stanton) jest dotknięty apatią, po tym, gdy opuściła go żona Jane (Nastassja Kinski). Gdy jeszcze byli razem wszelkie inne aspekty życia przestały mieć dla niego znaczenie, każdą chwilę chciał spędzać z żoną, rzucił więc pracę, by stale z nią przebywać, ponieważ potrzebował jej jak tlenu. Kobieta uciekła przed nim, walcząc o swoją autonomię. Zaszyła się gdzieś na końcu świata, podejmując się zajęcia, które z jednej strony dezawuuje wszelkie wyższe uczucia, sprowadzając je do potrzeb fizjologicznych, a z drugiej strony, by zniszczyć w umyśle mężczyzny jej wyimaginowany wizerunek. Jednak mężczyzna ją odnajduje i nie wyobraża sobie życia bez niej.

 

Te dwie historie są inne, ale pokazują obsesje mężczyzn i jednocześnie trudną rolę kobiet, które pragnąc bliskości i miłości – nie wiedzą, co zrobić, by ich relacja stała się mniej zaborcza. Ranią więc same siebie, podejmują się destrukcyjnych działań, obarczają się winą, próbując mierzyć się ze zbyt wielką miłością, jaką obdarzyli je ich mężowie.

 

 

OCENA FILMU (1-5): 5,0

__________________________________________________________________________________________________________________

 

MĄŻ FRYZJERKI

LE MARI DE LA COIFFEUSE

 

CZAS TRWANIA: 79 min.
GATUNEK: dramat obyczajowy
PRODUKCJA: Francja 1990
POLSKA PREMIERA: 3.10.1990

 

REŻYSERIA: Patrice Leconte („Bliscy nieznajomi”)

OBSADA: Anna Galiena („Na zawsze Ty”),

Jean Rochefort („Wakacje Jasia Fasoli”)

 

ZWIASTUN:

 

Forum:

Data: 2016-04-07

Dodał: Eggsy

Temat: Autor

A kto jest autorem tekstu?

Data: 2016-04-07

Dodał: AP

Temat: Re:Autor

Informacja o autorze jest na samej górze tekstu po lewej stronie:-)

Wstaw nowy komentarz