„Pitbull. Niebezpieczne kobiety” – akcja!

„Pitbull. Niebezpieczne kobiety” – akcja!

Zrealizowanie dwóch produkcji filmowej serii w ciągu roku to zjawisko bardzo rzadko spotykane. Tego wyzwania podjął się Patryk Vega, polski ekspert od rozrywkowego kina dla wielbicieli mocnych wrażeń. Oficjalnie można mówić o wielkim sukcesie, gdyż przez pierwszy weekend wyświetlania w kinach „Pitbulla. Niebezpiecznych kobiet” ustanowiono rekord w liczbie ponad ośmiuset tysięcy widzów. To najlepszy wynik polskiej kinematografii od 30 lat! Szkoda jednak, że za sukcesem finansowym nie stoi zwarta fabuła, która była wielką zaletą poprzednich części „Pitbulla”.

Między pierwszym filmem z serii Pitbull, okrzykniętym świetnym kinem gatunkowych nawet przez uznanych krytyków, a drugą częścią minęło 11 lat. W tym czasie powstał serial skupiający się na postaciach z oryginalnej wersji. Na początku 2016 roku wraz z nastaniem „Pitbulla. Nowych porządków” widzowie zostali zderzeni z zupełnie nową obsadą aktorską i innymi bohaterami, choć wciąż obracającymi się w policyjno-gangsterskim światku. Zaledwie dziesięć miesięcy później do kin trafił film „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” kontynuujący temat dochodzenia znanego zespołu policyjnego rozpracowującego kolejną grupę przestępczą. Mnogość bohaterów i różnorodność wątków tworzą mieszankę wybuchową. Pytanie, czy właśnie o taki efekt chodziło twórcom?

Do oddziału policji trafiają dwie nowe twarze: Zuza (Joanna Kulig) i Jadźka (Anna Dereszowska). To wokół ich działań krążą kolejne wątki filmu, rozpoczynając od lekcji przetrwania w szkole policyjnej aż do ich prywatnych relacji z przedstawicielami ciemnej strony. W interesujący sposób udało się Vedze przedstawić różnice pomiędzy tymi kobietami, a także porucznik „Somalią” (Magdalena Cielecka). Zuza to kobieta silna, która wie czego chce i w jaki sposób może to osiągnąć, ale też mająca dobre i uczciwe zamiary. Zaś Jadźka to maltretowana przez męża ofiara wyładowująca swoją frustrację brutalnym zachowaniem w pracy. Ciekawie zapowiadała się postać zdecydowanej pani porucznik, która pracę na wysokich obrotach musiała łączyć z wychowywaniem autystycznego syna. Jednak i ten wątek z biegiem czasu został porzucony, aby w ostatnich scenach filmu postawić definitywną kropkę nad „i”.

Dużo uwagi poświęcono natomiast duetowi Gośki „Drabiny” (Alicja Bachleda-Curuś) i Remka „Cukra” (Sebastian Fabijański). Dziewczyna niesłusznie trafia za kratki za rzekome zlecenie zabójstwa swojej matki, zaś jej chłopak robi karierę w gangu motocyklowym. Ich związek przypomina niemal relację Romea i Julii, którzy są w stanie pokonać wszelkie przeszkody, aby tylko być razem. Po jakimś czasie Cukier pomaga więc swojej ukochanej zorganizować ucieczkę z więzienia, aby wkrótce pokusić się o wydanie na świat potomka. Nie wszystko jednak idzie po ich myśli, dlatego Drabina wraca do aresztu, gdzie rodzi i wychowuje syna. W międzyczasie oglądamy śmiałe poczynania Cukra, który oprócz dumania nad filozofią Schopenhauera i bawienia się z pytonem, walczy o ugruntowanie swojej pozycji gangstera. Z motocykla przerzuca się na drogie auta zdobyte dzięki zyskom z mafijnych porachunków wiążących się z nielegalnym skupem paliw. Gdy mężczyzna spotyka na swojej drodze młodą policjantkę, scenarzysta postanowił od razu rzucić im sobie w objęcia, tworząc pomiędzy nimi konflikt interesów, na którym opiera się cały dalszy rozwój wydarzeń.

Szkoda, że w tej pomieszanej do granic możliwości fabule na siłę doklejono wątki gwiazd poprzedniej części Pitbulla w postaci kulisów związku Majamiego (Piotr Stramowski) i Olki (fenomenalna Maja Ostaszewska), a także przygód głupawego osiłka Stracha (Tomasz Oświeciński). Choć miło się ogląda dobrze znane już twarze, to ich historie pozostają tylko śmiesznymi gagami zakłócającymi rozwój akcji. Pomimo niespójności najnowszy film Patryka Vegi ma szansę obronić się w oczach widzów, którzy stawiają na dynamikę filmu i chwytliwe teksty padające z ust bohaterów. „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” trafia zatem do kategorii „guilty pleasure” czyli filmów, które pomimo wielu niedociągnięć ogląda się jednak całkiem przyjemnie.

 

Film obejrzany dzięki uprzejmości kina Cinema City Krewetka

_________________________________________________________________________________________________________________