„Pitbull. Niebezpieczne kobiety” – feminizm źle pojmowany

Muszę przyznać, że do najnowszego filmu Patryka Vegi mam dość ambiwalentny stosunek. Z jednej strony, jak na osobę, która nie przepada za kinem gangsterskiem i wzdryga się przed widokiem krwi na ekranie, bawiłam się na nim podejrzanie dobrze i w kilku momentach szczerze się uśmiałam. Z drugiej strony, jest coś, co mnie od tej produkcji mocno odrzuca. Pomimo że autor nie sili się na budowanie pogłębionych portretów psychologicznych bohaterek, to jednak gdzieś po drodze próbuje nam wcisnąć dość wypaczoną koncepcję feminizmu. W filmie Vegi to nie same kobiety są niebezpieczne, ale ukryte w nim – pod przykrywką dobrej rozrywki – tezy.

 

Problem z filmem Vegi jest taki, że autor chyba nie do końca wiedział, co chce w nim udowodnić. Informacja, że coraz więcej osób rekrutujących się do policji stanowią kobiety nie jest pewnie dla nikogo specjalnie odkrywcza (podobno 40% osób przyjmowanych w ostatnich latach do policji stanowią kobiety). Również fakt, że kobiety potrafią być dużo bardziej agresywne i wulgarne od mężczyzn specjalnie nie zaskakuje – pokazał już to Vega chociażby w „Służbach specjalnych”. To, co mnie naprawdę nurtowało podczas seansu, to pytanie dlaczego atrakcyjna kobieta porzuca bezpieczną (i dobrze płatną) pracę w korporacji i wciska się w policyjny mundur by z eleganckiego, sterylnego świata wylądować w istnym bagnie, i co w ogóle sprawia, że kobiety chcą pracować w służbach mundurowych. Na to pytanie nie uzyskamy jednak w filmie satysfakcjonującej odpowiedzi.

 

Posługując się językiem „Pitbulla”, autor chce chyba powiedzieć, że w każdej kobiecie drzemie kawał s$%, która marzy o tym, żeby od czasu do czasu przy#$%^^ jakiemuś niedobremu facetowi. Taka odpowiedź wydaje mi się jednak trochę zbyt prosta i krzywdząca dla kobiet pracujących w służbach. Bohaterki produkcji Vegi są tu bowiem inkarnacją postaci granej przez Umę Thurman w „Kill Billu” i ich jedynym życiowym celem oraz motorem postępowania jest zemsta na jakimś „bardzo złym facecie”, który je niegdyś (w różny sposób) skrzywdził. Przedstawicielki płci żeńskiej ukazane są w filmie wyłącznie w opozycji do mężczyzn – jako ofiary ich opresji, nie zaś jako odrębne i silne jednostki, cokolwiek mówi nam o nich tytuł.

 

Bohaterki produkcji Vegi są tu bowiem inkarnacją postaci granej przez Umę Thurman w „Kill Billu” i ich jedynym życiowym celem oraz motorem postępowania jest zemsta na jakimś „bardzo złym facecie”, który je niegdyś (w różny sposób) skrzywdził.

 

Obraz mógłby być dużo lepszy, gdyby reżyser pokusił się o mały wywiad środowiskowy wśród policjantek i dowiedział się nieco więcej o tym środowisku i kulisach ich pracy. Tymczasem wciska nam się kilka do bólu schematycznych opowieści o ciężkim dzieciństwie i tatusiu – gwałcicielu (vide historia bohaterki granej przez Alicję Bachleda-Curuś). Zapewne wiele kobiet w policji pochodzi z rodzin patologicznych, jednak z pewnością nie można uznać tego za regułę i jest to zbyt duże uproszczenie. Podobnie, dość pobieżnie przedstawiono nam postać porucznik o pseudonimie „Somalia” (w tej roli Magdalena Cielecka), która samotnie wychowuje autystycznego synka – niestety nie jest nam dane poznać przyczyny jej pogłębiającej się depresji, która doprowadza do tragicznego finału.

 

Oceniając jednak dzieło twórcy „Służb specjalnych” pod kątem czystej rozrywki, trzeba przyznać, że tutaj nie zawodzi i zwolennicy czarnego humoru na pewno będą się na nim nieźle bawić. Główna w tym zasługa Mai Ostaszewskiej, która posiada naturalne vis comica i niemal każda scena z jej udziałem wywołuje salwy śmiechu. W „Pitbullu” jest też (już standardowo) garść niezłych dowcipów sytuacyjnych, oscylujących głównie wokół pensjonariuszy zakładów karnych i służby więziennej. Świetne są też epizody z udziałem młodej prawniczki, która w idealnie skrojonej garsonce, posługując się żargonem prawniczym, udziela celnych wskazówek i rad członkom grupy przestępczej. Ostatecznie sukces wszystkich „Pitbulli” tkwi chyba właśnie w obnażaniu patologii polskiego wymiaru sprawiedliwości i układów policjantów z gangsterami i właśnie w tych momentach (choć powinien raczej przerażać) śmieszy najbardziej.

 

Film obejrzany dzięki uprzejmości kina Helios Gdynia

_________________________________________________________________________________________________________________