Po seansie filmu „Wojna Państwa Rose”

Rozwód małżonków dla niektórych może być wyrazem słabości. W tym przypadku stanowi on symbol współczesnej konsumpcyjnej kultury, w której ludzie zamiast walczyć z problemami, rozstając się robią uniki, tym samym idąc na łatwiznę. Jednak w przypadku gdy wspólne życie przypomina dziką walkę zwierząt, to czy warto się męczyć w takim związku? ,,Wojna Państwa Rose’’ - czarna komedia będąca adaptacją filmową literackiej powieści Warrena Adlera, to ironiczne zacięcie skierowane w stronę instytucji małżeństwa.

 

Olivier (Michael Douglas) i Barbara (Kathleen Turner) poznają się na licytacji drobnych dzieł sztuki. Zakochują się w sobie, biorą ślub. Owocem ich z początku udanego małżeństwa jest dwójka dzieci, Josha i Carolyn. Materialnie powodzi im się dobrze. Kupują duży, luksusowy dom. Okazuje się jednak, że wiele ich różni i w wielu kwestiach nie mogą dojść do kompromisu. Postanawiają się rozwieść jednak żaden z nich nie chce opuścić luksusowego, wiele wartego domu, który staje się polem drapieżnej walki.

 

Film doskonale ukazuje relacje międzyludzkie, pokazuje do jakich czynów jest zdolny człowiek popychany materialnymi pobudkami. Nie do zniesienia zdaje się być stopniowo narastające napięcie pomiędzy dwojgiem małżonków. Widz uzmysławia sobie do czego niekiedy może doprowadzić zbyt długie przebywanie ze sobą dwojga ludzi oraz niedopasowanie się ich pod względem charakteru. Ten toksyczny związek prowadzący niekiedy do naprawdę ekstremalnych sytuacji ostatecznie staje się przyczyną tragedii. Para małżonków z biegiem czasu zaczyna coraz uważniej dostrzegać w sobie, początkowo przyćmione przez wyidealizowane wyobrażenie związane ze wspólną przyszłością, wady. Wyobrażenie to jak się jednak okazuje daleko odbiega od rzeczywistości. Barbarę, która niegdyś darzyła swego męża dużym uczuciem, zaczynają drażnić w nim drobiazgi. Dodatkowo obydwoje w pogoni za dobrami materialnymi, zatracają się i zapominają o prawdziwych wartościach takich jak miłość czy lojalność.

 

Twórca filmu w ironiczny, prześmiewczy sposób obnaża nam dramat małżeństwa Rose. Wywołuje u widza ambiwalentne odczucia, od przerażenia po śmiech, bowiem sposób w jaki zostały w filmie ukazane niektóre sceny wzbudza niemałe poczucie humoru.

 

Na pochwałę niekwestionowanie zasługuje świetna gra aktorska zarówno Michaela Douglasa jak i Kathleen Turner, która wcieliła się w zołzowatą, upartą, zawsze dążącą do osiągnięcia swego, małżonkę Barbarę. Jej cechy temperamentu, które dla wielu ludzi mogą być postrzegane jako zalety, powodują jednak, że ciężko z nią wytrzymać na dłuższą metę. Trzeba bowiem w niektórych kwestiach przyznać rację drugiej osobie i dopuścić do siebie czyjś punkt widzenia.

 

Pamiętliwe jest zakończenie filmu pokazujące do jak ekstremalnych sytuacji prowadzić może niezgodność charakteru, upór, egoizm i chciwość. Tak zaciekła, zwierzęca walka o drogocenną posiadłość, kończy się śmiercią obu małżonków. Warto sobie wówczas zadać pytanie; czy warto kosztem swojego zdrowia psychicznego i ograniczenia komfortu, gonić tak upornie i zawistnie za dobrami materialnymi?

 

Autor: Tamara Panieczko

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz