Polskie dokumenty walczące o Oscara – „Nasza klątwa” i „Joanna”

Już w najbliższą niedzielę 22 lutego nastąpi 87. ceremonia rozdania Oscarów, najważniejszych nagród w przemyśle filmowym. W tym roku będzie to bardzo emocjonujący wieczór dla polskich widzów, bowiem nasze rodzime tytuły zdobyły aż 5 nominacji. Oprócz osławionej już „Idy” Pawła Pawlikowskiego (nominowanej za najlepsze zdjęcia i najlepszy film nieanglojęzyczny) o statuetkę w kategorii najlepszego krótkometrażowego filmu dokumentalnego powalczą – „Nasza klątwa” Tomasza Śliwińskiego i „Joanna” Anety Kopacz.

 

Oba te obrazy łączy tematyka trudów rodzicielstwa. Kluczowa różnica polega na tym, że jedni bohaterowie muszą nauczyć się żyć z zagrożeniem śmierci, a drudzy do tego odejścia się przygotować. W przypadku Naszej klątwy na ekranie widzimy parę młodych rodziców zmagających się z nieuleczalną chorobą ich syna zwaną klątwą Ondyny. Podczas zasypiania mały Leo (na zdjęciu poniżej) wpada w bezdech, przez co musi być stale we śnie podłączony do respiratora. Małżeństwo zmierza się z bezsilnością wobec działania polskiej służby zdrowia, która nie refunduje w pełni potrzebnej aparatury, ale tak naprawdę sen z powiek spędza im rozmyślanie o przyszłości. Kiedy ich syn zorientuje się, że każdej nocy zmierza się ze śmiercią? Jak będzie wyglądało ich życie pośród ciągłego nasłuchiwania czy ich dziecko jeszcze oddycha? Mimo, że dokument porusza ciężki problem to nie ma on wymowy pesymistycznej. Rodzice Leosia przede wszystkim cieszą się z posiadania potomka, emocjonują się tym jak bardzo to małe stworzenie zmieniło ich życie. I są pełni nadziei, że rozwój medycyny pozwoli ich synowi mieć lepszą przyszłość.

 

Tytułowa Joanna (na zdjęciu poniżej) z dokumentu Anety Kopacz również wkłada największy wysiłek w to, aby wychować mądrego, pewnego siebie chłopca. Walcząc z nowotworem pisze bloga "Chustka", w którym opisuje swoją codzienność z odkrywaniem najmniejszych radości, poświęceniem uwagi na drobne momenty utrwalające się w pamięci jej bliskich. Dużą rolę w filmie pełnią rozmowy matki z piekielnie inteligentym i ciekawskim Jasiem,  dzięki czemu dokument napiera bardzo subtelnego klimatu. W pamięci utkwiła mi scena, w której chłopiec uczy się wierszyka na Dzień Matki brzmiącego "dziękuję Ci, że mnie uczysz, abym był dobry, miły, żebym kochał wszystkich ludzi, aby mnie lubili", a Joanna cierpliwie tłumaczy mu, że wcale nie muszą go lubić wszyscy, bo najważniejszym jest być w zgodzie ze sobą i najbliższymi mu osobami. Tak zwyczajne i proste czynności uchwycone okiem kamery budują obraz niezwykle silnej, odważnej i mądrej kobiety, która wobec własnego cierpienia stała się opoką dla swojej rodziny jak i tysięcy czytelników bloga. Ekipa realizatorska wykazała się wielkim szacunkiem do swojej bohaterki nie pokazując jej w stanie fizycznego cierpienia ani w żadnym wydaniu, które mogłby zaburzyć jej spokojnie wyważoną postawę.

 

Zarówno „Nasza klątwa” i „Joanna” są filmami dokumentalnymi, które skłaniają do refleksji nad naszym życiem, relacjami rodzinnymi, wartościami które są dla nas najważniejsze. Nie wzbudzają kontrowersji, nie silą się na ukazywanie cierpienia ani bezsilności wobec nieuleczalnych chorób, ale stawiają na piedestale jednostki walczące. Jeśli wierzyć przewidywaniom amerykańskiego czasopisma Hollywood Reporter to właśnie obraz Anety Kopacz  ma największe szanse na uznanie oscarowego jury. Tego zresztą życzę Joannie, bo jest to niezwykle poruszający i mądry film o rodzicielstwie i harcie ducha. Dokument od 20 lutego będzie można zobaczyć w kinach, a podczas niedzielnego wieczoru w godzinach 19-22 Joanna będzie dostępna online na stronie ninateka.pl. Zaś Naszą klątwę można legalnie obejrzeć na stonie internetowej New York Timesa.  Serdecznie zachęcam wszystkich do poświęcenia kilkudziesięciu minut na filmy, które zostaną z Wami na długo.

 

Autor : Marta Ossowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz