Pula śmierci – czyli o tym jak bardzo żałuję, że nie przetłumaczono tytułu filmu „Deadpool”.

Najnowsze źródła prosto z Hollywood donoszą, że „Deadpool” podbił niemal cały świat zajmując pierwsze miejsce w kinowych rankingach i tylko jeden kraj nie uległ czarowi kolejnej ekranizacji komiksów Marvel Comics. Ten hipsterski kraj, który stał się niezależną odnogą rzeki mainstreamu to Polska! Co pokonało film akcji Tima Millera w polskim rankingu? Tytułowa postać przegrała z singlami i to z ich całą planetą. Czy można zatem rzec, zważając na walentynkowy szał kinowy, że Polki wolą zobaczyć półnagiego Macieja Stuhra, niż Ryana Reynoldsa? Istnieje również spore prawdopodobieństwo, że polski tytuł zebrałby więcej chętnych do kin. Stąd pierwszy argument za tym, żeby „Deadpool” był niesamowicie trafną „Pulą śmierci”.

 

Nie mam pojęcia, czy stało się tak przez myśl przewodnią naszych obywateli ‘Polska dla Polaków’, czy po prostu przez lepszą reklamę „Planety Singli”, ale w naszym kraju to miłość wygrała z humorem. Stereotypowi złodzieje i pijacy mają jednak romantyczną duszę, bo jeśli mogę podać jedną z cech „Deadpoola”, to zdecydowanie jest nieromantyczny. Mimo, że wątek miłosny jest obecny w tym filmie, czymś co znacznie bardziej przykuło moją uwagę jest miłość Dead Poola do samego siebie. Kto normalny zabija tuziny ludzi, żeby znaleźć mutanta, który wyleczył go eksperymentami i torturami z raka dając mu w zamian nieśmiertelność, ale szpetną twarz i ciało? Dla głównego bohatera niesatysfakcjonujący wygląd to była kulka w łeb. Cała pula strzałów, a zatem ona, jedyna w swoim rodzaju - pula śmierci!

 

Kto normalny ogląda filmy o sarkastycznym mężczyźnie chorym na raka zamienionym w mutanta? Żeby się nie zirytować, trzeba naprawdę lubić szeroko-pojęty humor. Dialogi w tym filmie, to tak naprawdę nieustające, zarówno trafne, jak i mniej trafne żarty Wade’a Wilsona – byłego wojskowego, niezwykle bezpośredniego antybohatera z usposobieniem dziecka. Amerykanie postarali się o duży pieniądz i rozgłos wypuszczając właściwe i mylące, walentynkowe trailery i plakaty. Dzięki temu, panowie mogli zabrać swoje mniej rozgarnięte partnerki do kin nabierając je, że jest to film o miłości. Jednakże, przez ten głupi żart, ich ‘po-filmowe’ plany mogły przepaść z kretesem. W rzeczywistości cały film to zlepek wielkiej puli żartów oraz licznych śmierci. Myślę, że już wiecie dokąd zmierzam. Otóż łącząc pulę żartów i liczne śmierci otrzymujemy w wielkim skrócie PULĘ ŚMIERCI, idealny tytuł na kasowy film.

 

Kolejnym argumentem przemawiającym za polskim tytułem jest fakt, że ta ekranizacja komiksu nie zasługuje na oryginalny tytuł, co potwierdzi wąskie grono ludzi, czyli ci, którzy czytają Marvel Comics w Polsce. W kontekście fabuły, film nie odbiega tak bardzo od komiksu. Poza schizofrenią głównego bohatera (której brak w scenariuszu) można rzec, że jest to bardzo wiarygodna ekranizacja tej rysunkowej historii o Wade’zie Wilsonie. Skoro już o nim mowa i o różnicach pomiędzy oryginałem i adaptacją, to należy wspomnieć o pseudonimie. Deadpool zarówno tytuł, jak i pseudonim powstał nie w pubie, lecz podczas ucieczki Wilsona z laboratorium. Był to zakład, a dokładniej lista osób biorących udział w mutacji genów, na której obstawiano, która z nich umrze najszybciej. W filmie taki zakład był zrobiony w barze jego przyjaciela, między stałymi, żądnymi krwi klientami. Czy tak przeinaczony fakt nie złagodził klimatu całego filmu? Myślę, że „Pula śmierci” brzmiałaby zdecydowanie bardziej adekwatnie niż podtrzymywanie komiksowej nazwy, która narodziła się w zupełnie innym miejscu.

 

Kończąc tę felietonową recenzję zachęcam do obejrzenia „Deadpoola” w kinie wszystkich powyżej 13 lat, mających ochotę się pośmiać z głupot, a nie zachęcam tych, którzy mają bardziej wysublimowany humor. Jako fanka ekranizacji komiksów stwierdzam, że ten film, poza dobrą rozrywką nic więcej do życia nie wnosi, tak samo jak wiele innych projekcji o super i antybohaterach. Wybór należy do was. PS. Całe szczęście, że nie tłumaczymy takich tytułów na język polski, wyobrażacie sobie ‘Avengers’, jako ‘Mścicieli’?

 

SEANS OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA HELIOS TCZEW - REPERTUAR>>

Autor: Joanna Drożdż