W dzikiej, polskiej krainie – „Demon”

O filmie Marcina Wrony zrobiło się głośno już w chwili, gdy poinformowano o jego powstaniu w koprodukcji polsko-izraelskiej, a sama tematyka ma po raz kolejny poruszyć niewygodny wątek relacji polsko-żydowskich. Tragiczna śmierć reżysera podczas festiwalu filmowego w Gdyni spotęgowała mroczną atmosferę wokół „Demona”. Jednak efekt końcowy wcale nie jest porażającym horrorem.

 

Akcja filmu rozpoczyna się na dzień przed ślubem Polki i Anglika, który przyjeżdża do rodzinnej wsi Panny Młodej, aby oswoić się nowym miejscem. Żwawo Pan Młody zabiera się do pracy przy opuszczonym budynku, który po ślubie ma się stać gniazdkiem nowożeńców. W nocy nie dające mu spać głosy prowadzą go do ogrodu, w którym odkrywa ludzkie szczątki. Następnego dnia nie ma śladu po jego odkryciu, ale ze świadomością Petera zaczynają dziać się dziwne rzeczy.

 

Połowa filmu to typowa powtórka z „WeselaSmarzowskiego. Tyle, że Mariana Dziędziela w roli ojca panny młodej zastępuje Andrzej Grabowski, a zamiast Arkadiusza Jakubika mamy Adama Woronowicza, obaj panowie genialnie sprawdzili się jako klasyczne czarne charaktery. Dopiero, gdy do głosu dochodzi zły duch, dybuk goszczący w ciele Pana Młodego w filmie zaczyna się właściwy segment horroru. Choć tak naprawdę nie można tego elementu powiązać z oczekiwanym kinem gatunkowym,  jest to tylko wtręt mający nadać akcji napięcia i skłonić widza do refleksji nad historyczno-religijnym wątkiem. To z kolei przywodzi na myśl „PokłosiePasikowskiego, jedynie zakończenie „Demona” nie jest aż tak oczywistym postawieniem kropki nad i. Koniec końców powstała swoista mieszanka gatunkowa, którą tak naprawdę dobrze już znaliśmy.

 

Nie chcę jednak posądzić Wrony o uproszczenie swojej fabuły. Kolejne naświetlenie problemu z historią polsko-żydowskich koneksji jest potrzebne polskiemu kinu, zwłaszcza, gdy nie daje ono jednoznacznych odpowiedzi, ale skłania do przemyśleń. Nie tylko nad naszą historią, wierzeniami, lecz również współczesną kondycją ludzką. Czy naprawdę wciąż nie stać nas na przyznanie się do dawnych błędów? Czy fałsz i obłuda mają być przekazywane kolejnym pokoleniom, z nadzieją że kiedyś ziarenko prawdy zostanie pochowane wraz z ostatnimi świadkami historii?

 

Pod względem aktorstwa i koncepcji fabuły „Demon” jest filmem bardzo dobrym, choć sam scenariusz i ego realizacja mogłyby stać na nieco wyższym poziomie. Szkoda, że nie doczekamy się kolejnego filmu utalentowanego Marcina Wrony. Pozostaje nam tylko gdybać, czy w swoim ostatnim dziele twórca nie chciał pozostawić po sobie ukrytych znaczeń.

 

FILM OBEJRZANO DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA HELIOS GDYNIA – REPERTUAR>>

 

Autor: Marta Ossowska

Ocena autora (1-5): 3,5

_________________________________________________________________________________________________

 

DEMON

 

CZAS TRWANIA: 100 min.

GATUNEK: thriller, horror z elementami komediowymi

PRODUKCJA: Polska, Izrael 2015

POLSKA PREMIERA: 16.10.2015

 

REŻYSERIA: Marcin Wrona („Chrzest”)

OBSADA: Itay Tiran („Biegnij, chłopcze, biegnij”),

Agnieszka Żulewska („Chemia”)

 

ZWIASTUN:

 

____________________________________________________________________________________

 

ŹRÓDŁO:

materiały prasowe dystrybutora Kino Świat