Wasze recenzje: „Wielkie piękno” spieszy z odpowiedzią na najważniejsze pytania

Kolejny film z cyklu – „Po co życie? Czym ono jest? Co nam daje szczęście w nim? W jaki sposób przez nie przejść” itd. Co reżyser to inna koncepcja, bo tak naprawdę, każdy człowiek musi sobie sam odpowiedzieć na te pytania. Są one naszym zadaniem.

 

W filmie „Wielkie piękno” zmierza się z nim Jep Gambardella (Toni Servillo), 65 letni dziennikarz. Jeepa poznajemy na imprezie, gdzie bawi się ze swoimi znajomymi. Można powiedzieć, że doświadcza on czegoś w rodzaju kryzysu wieku średniego, kiedy to dochodzi do niego, że życie jest kruche i nic nie warte. Chociaż tego drugiego nie do końca jest pewien. Aby się o tym przekonać postanawia nie uginać się robiąc w życiu tylko te rzeczy, które wypada. Postanawia działać po swojemu i dzięki temu ma nadzieję, że uda mu się dotrzeć do odpowiedzi na postawione sobie pytania. Nie jest mu łatwo. Jego towarzystwo, artystów, bogaczy, pisarzy, poetów współczesnego Rzymu, wydaje się być otoczeniem, które tylko z pozoru dywaguje o sensie życia, z pozoru każdy ma na to swoją odpowiedź. Podczas licznych dyskusji każdy chętnie dzieli się swoimi spostrzeżeniami na ten temat. Ale Jep nie widzi w nich prawdy. Zauważa za to coraz częściej obłudę w której żyje.

 

Jakie są ostateczne odpowiedzi Jepa nie ma co zdradzać. Warto obejrzeć ten film żeby się przekonać. Tym bardziej, że reżyser w piękny (w ogóle nie Hollywoodzki) sposób przeprowadza nas po sposobie rozumowania autora, nie nudząc nas jego historią. Opowiada nam historię jego życia w sposób miarowy. Powoli dowiadujemy się wszystkich składowych, które na początku wydają się chaotycznymi pół odpowiedziami na pytania o sens życia. I pewnie takie one zazwyczaj są.

 

Do atutów filmu należy dodać, że reżyser Paolo Sorrentino wspaniale łączy „brzydotę” świata (w którym żyje bohater - towarzystwa, w którym się obraca) z pięknem, które nieśmiało pojawia się gdzieś na końcu, a które z zewnątrz może wydawać się nieatrakcyjne. Samo umiejscowienie historii nie jest bez znaczenia. Rzym to miejsce gdzie spotyka się i miesza z sobą sacrum z profanum, dwie siły, które pomagają nam w odpowiedziach na fundamentalne pytania, które postawione zostały na początku.

 

Zdjęcia włoskiej stolicy w filmie są po prostu piękne. Widzimy Wieczne Miasto we wszystkich możliwych porach. Za każdym razem chciałem tam być. Po obejrzeniu „Wielkiego piękna” przesłuchałem dwa razy ścieżkę dźwiękową z tego filmu. Można śmiało stwierdzić, że jest poruszająca. Chociażby fakt, że została w nim użyta trzecia część, trzeciej symfonii Henryka Góreckiego, którą osobiście uwielbiam.

 

Słaba ta recenzja? Na szczęście jest ona zupełnie nieadekwatna do Wielkiego Piękna, z którego poczuciem zostawia nas reżyser aż do końca napisów końcowych (chociaż, trudno jest określić na czym ono polega). W końcu, każdy w tym filmie może znaleźć cząstkę swoich odpowiedzi.

 

Autor: Michał Serocki

Więcej:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz