Wielki smutek - „Opowieść o miłości i mroku”

Próba ekranizacji ambitnej literatury jest zadaniem karkołomnym. Przekładając ważne, refleksyjne słowa na filmowy obraz można łatwo popaść w przeintelektualizowany bełkot. Tym trudniejsze zadanie miała debiutująca jako reżyserka Natalie Portman, która zdecydowała się wziąć pod lupę swoją ulubioną książkę izraelskiego pisarza Amosa Oza „Opowieść o miłości i mroku”.

 

Portman słynie z tego, że jest dumna ze swojego żydowskiego pochodzenia. Aktorka urodziła się w Jerozolimie, skąd jako dziecko wyemigrowała z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Dopiero jako świadoma, młoda kobieta skupiła się na odkrywaniu swoich korzeni. W wielu wywiadach wspomniała, że pomogła jej w tym twórczość Amosa Oza, również dziecka żydowskich imigrantów.

 

W książce „Opowieść o miłości i mroku” pisarz odwołuje się do swoich wspomnień z czasów dzieciństwa, kiedy to tuż po zakończeniu II wojny światowej, kiedy to jego rodzina żyjąca w Palestynie musiała zmagać się z biedą, smutkiem za utratą bliskich w czasie wojny oraz walką o utworzenie państwa Izrael.

 

Ambitna artystka postawiła się nie tylko w roli reżyserki, ale też scenarzystki i odtwórczyni głównej roli żeńskiej. W rodzinie Ozów opowiadanie sobie o rzeczach ważnych na przykładzie dawnych wspomnień matki lub zainteresowaniu ojca do wyjaśniania pochodzenia wyrazów to coś zupełnie normalnego, dlatego sporym wyzwaniem było stworzenie na tyle klarownego scenariusza, który uciekałby od pompatycznych kwestii. To zadanie wypadło Portman wyśmienicie.

 

Również nie wyobrażam sobie nikogo innego, kto sprawdziłby się równie dobrze w roli Fanie Oz jak. A jest to kreacja bardzo wymagająca, ponieważ matka pisarza dźwigała na sobie ciężar przeszłości, z którym nie potrafiła sobie poradzić. Jako dziewczynka mieszkała w polskim Równem, gdzie miała sielskie, spokojne dzieciństwo. Po wybuchu wojny jej rodzina postanowiła wyemigrować do Palestyny ratując się przed obławą, w której zginęli wszyscy mieszkańcy żydowskiego pochodzenia. Spotęgowana trauma oraz niespełnione marzenia objawiają się w historiach opowiadanych synowi, gdzie zawsze znajdują one nawiązania do osób z czasów dzieciństwa.

 

Osobiste tragedie w życiu Ozów nie dotyczą tylko przeszłości, małżeństwo oddala się od siebie, a uważny Amos, który od zawsze był traktowany jako równoprawny powiernik ich zwierzeń, zostaje obarczony ciężarem ich nieszczęścia. Szczególnie ciężkim jest obserwowanie matki pogrążonej w depresji ze świadomością przyczyn, które doprowadziły ją do tego stanu. Choć pisarz do dziś twierdzi, że nie potrafi jednoznacznie stwierdzić, co przywiodło jego matkę do podjęcia ostatecznych kroków w tym rozrachunku.

 

Nie dziw zatem, że tematyka „Opowieści o miłości i mroków” nie przypadnie do gustu każdemu. Dla jednych temat filmu, tj. życie żydowskiej elity wyda się zbyt trudny i nadęty, dla innych będzie to zbyt przygnębiające kino. Niemniej warto zauważyć, że Portman skupiła się również na oddaniu realiów tamtych czasów, co jest bardzo istotne w obliczu sytuacji politycznej, która dotyczy Izraela i Palestyny od końca lat czterdziestych ubiegłego wieku, a tak naprawdę trwa do dziś. Nie znam innego, szerzej dystrybuowanego filmu, który zagłębiałby się w ten rejon kulturowy. Pod tym względem widać, że artystka jest głęboko zaangażowana w opowiadaną przez siebie historię. Wiarygodność podkreśla również fakt, że bohaterowie filmu posługują się wyłącznie językiem hebrajskim.

 

Jednak pod kątem realizacyjnym można dopatrzyć się kilku wad. Przede wszystkim fabuła bywa momentami przegadana, a wymaga ciągłego skupienia, przez co chwilowa utrata koncentracji potrafi zupełnie wybić z rytmu. Zresztą to właśnie płynność opowiadania Portman czasami osiada na mieliźnie, co stara się tuszować pięknymi zdjęciami Sławomir Idziak.

 

W ostatecznym rozrachunku artystce można wybaczyć pewne niedociągnięcia za to, że jej wizja zawiera w sobie szerokie zrozumienie poruszanej tematyki.  Zdecydowanie pomogło jej w tym uwielbienie dla twórczości Oza, które wyniosło na powierzchnię wrażliwość aktorki. I to właśnie w ekranizacji „Opowieści o miłości i mroku” widać, a wręcz czuć. Bo uważny widz nie ucieknie od emocjonalnego zaangażowania w tę melancholijną historię.

 

OCENA FILMU (1-5): 4,0

__________________________________________________________________________________________________________________

 

OPOWIEŚĆ O MIŁOŚCI I MROKU

A TALE OF LOVE AND DARKNESS

 

CZAS TRWANIA: 95 min

GATUNEK: dramat

PRODUKCJA: Izrael 2015

POLSKA PREMIERA: 1.04. 2016

 

REŻYSER: Natalie Portman

OBSADA: Natalie Portman („Czarny łabędź”),

Amir Tessler

 

ZWIASTUN:

 

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz