Wolałbym czuć ziemię pod stopami, jeśli tylko bym mógł – „Dzika droga”

Reżyser oscarowego „Witaj w klubie” ponownie serwuje widzom sylwetkę bohatera zbuntowanego wobec okrutnej rzeczywistości. Ekranizacja pamiętnika Cheryl Strayed podczas samotnej pieszej wędrówki szlakiem Pacific Crest Trail ze względu na tematykę jest bardzo bliska filmowi „Into the wild” (polski tytuł „Wszystko za życie” przyp.red.) Seana Penna.

 

Eteryczna blondynka, w którą wciela się Reese Witherspoon z rozwianym włosem, ogromnie przeładowanym plecakiem i w niewygodnych butach rozpoczyna swoją szaloną podróż po pustyni. Dopiero ucząc się dyscypliny i pokory wędrowca, już na pierwszych kilometrach myśli o zrezygnowaniu ze swojego absurdalnego pomysłu. Bowiem celem Cheryl nie jest bicie rekordów ani spełnianie marzeń, a zmierzenie się z własnymi demonami. Jak okazuje się podczas spotkań z innymi „łazikami", ci którzy decydują się pokonywać swoje własne bariery często determinowani są dużymi zmianami życiowymi. Podobnie jest z bohaterką „Dzikiej drogi”, dlatego na ekranie jej historia ukazana jest z dwóch perspektyw: obecnej wędrówki i powracających do niej obrazów przeszłości, kiedy to dorastająca nastolatka musiała zmierzyć się z nagłą chorobą i śmiercią matki. Nad wyraz dojrzała i poważna dziewczyna aspirująca do elit postawiona jest w kontrze do swojej niepoprawnie optymistycznej matki, którą fenomenalnie zagrała Laura Dern. Świat bez rodzicielki okazuje się kompletnie rozczarowywać ambitną Cheryl, która popada w uzależnienia i traci wszelkie aspiracje życiowe. Bolesne uświadomienie sobie prawdy skłania ją do podróży- terapii, która pozwala jej zgłębić swoje problemy, przeżyć żałobę i dojrzeć do kolejnych życiowych kroków.

 

Film Jeana- Marca Vallee'a skłania widzów bardziej ku emocjonalnemu katharsis niż wzbudzeniu zachwytu nad pięknie skonstuowanym obrazem. Sceny fizycznych batalii bohaterki można przyjąć raczej z pobłażliwym uśmieszkiem towarzyszącym żartom na temat blondynek, ponieważ warstwa autentycznych dylematów takiej podróży została dość ładnie ugładzona. Dlatego można dojść do wniosku, że w tym przypadku mamy do czynienia z kinem poprawnym, a nie wybitnym. Trzeba mieć jednak na uwadze fakt, że jest to opowieść oparta na  prawdziwych przeżyciach, stąd ich główną bazą są emocje. Nie powinno zatem dziwić, że największym walorem tego filmu są poruszające kreacje aktorskie Reese Witherspoon i Laury Dern, za co obie panie zdobyły nominacje do Oscarów. „Dzika droga” jest warta obejrzenia i zajrzenia we własne tłumione wnętrze.

 

*Tytuł recenzji to wers piosenki „El Condor Pasa” Simona & Garfunkela, która pojawia się w filmie.

 

FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI KINA HELIOS GDAŃSK.

 

Autor: Marta Ossowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz