„Wywiad ze Słońcem Narodu” – „Haters gonna hate…”

Wokół filmu krążyło już wiele emocji jeszcze przed jego premierą. Być może właśnie to zamieszanie zrobiło produkcji dobrą reklamę. Media mnie przekonały do jego obejrzenia, ponieważ lubię kontrowersyjne filmy. Po „Wywiadzie...” nie należy jednak spodziewać się niczego ambitnego. Ot, „głupia” komedia, z dużą dawką dystansu i jeszcze większą garścią typowego amerykańskiego humoru. Więc o co tyle krzyku?

 

Głównymi bohaterami są reporterzy David i Aaron (w tych rolach aktorzy głównie widywani w komediach – James Franco i Seth Rogen). Prowadzą oni program rozrywkowy, w którym przeprowadzają nietypowe wywiady z celebrytami. Aby zwiększyć popularność programu decydują się na zaproszenie do niego dyktatora Korei Północnej - Kim Dzong Una. Po ogłoszeniu planowanej emisji odcinka w TV dostają nagle propozycję nie do odrzucenia – w ramienia rządu mają zlikwidować Kim Dzong Una.

 

Mówią, że trzeba mieć w sobie wiele odwagi żeby zdecydować się za wyreżyserowanie filmu, w którym ośmieszany jest jeden z najbardziej niebezpiecznych przywódców. Ba, nie tylko ośmieszany. Główni bohaterowie chcą go wręcz uśmiercić.  Dla dobra całego świata. Problem polega na tym, że realny nadal żyje i ma się całkiem dobrze. Ciekawe co mógłby pomyśleć oglądając na ekranie filmową wersję siebie: twórcy „Wywiadu…” (zapewne prześmiewczo) twierdzą, że dyktator nie ma odbytu bo spala całą swoją energię, pije Margaritę i potajemnie ubóstwia Katy Perry (na potrzeby filmu nagrano specjalną wersję jej kawałku).

 

Nie należy się spodziewać ambitnego kina. Film jest na poziomie takich produkcji jak m.in. „Głupi i Głupszy”. W końcu reżyser – Evan Goldberg, ma już  na koncie trochę takich komedii (m.in. „Green Hornet”, „Supersamiec”, „Boski chillout”, „Straż Sąsiedzka”). Warto podkreślić, że drugim reżyserem filmu był Seth Rogen – aktor który wcielił się w jednego z głównych bohaterów. Rogen doskonale pasuje do tego typu produkcji. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Niektóre sceny w sarkastyczny sposób ośmieszają sytuację, która dzieje się w Korei.

 

Ciężko ocenić ten film w ogólnej skali od 1-5. Wszystko zależy od kontekstu i kategorii, w której film mógłby być oceniany. Ocena również wynika z oczekiwań widza. Jeśli mielibyśmy spojrzeć na „Wywiad…” w kategorii głupiej amerykańskiej komedii na luźny wieczór ze znajomymi to w mojej opinii adekwatne będzie 4. Nie wszystkim jednak może pasować specyficzny rodzaj humoru Rogena i Franco, przez co film zyskuje coraz więcej przeciwników. Podchodząc do obejrzenia „Wywiadu..” warto wyłączyć myślenie i zaopatrzyć się w dużą dawkę dystansu – a wtedy dobra zabawa gwarantowana.

 

Autor: Marta Biegańska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz