Z miłości do detali - „Duke of Burgundy. Reguły pożądania”

Istnieje pewne grono twórców, którzy odnosząc sukcesy na międzynarodowej arenie, nie przebijają się do świadomości polskiego widza. Ich filmy zazwyczaj pokazywane są na festiwalach lub niszowych seansach w kinach studyjnych. Jednym z takich reżyserów jest Peter Strickland, którego najnowszy film „Duke of Burgundy. Reguły pożądania” niedawno pojawił się w polskich kinach.

 

Brytyjczyk zadebiutował w 2009 roku filmem „Katalin Varga”, za który został wyróżniony Europejską Nagrodą Filmową. Kolejna jego produkcja „Berberian Sound Studio”, w której odtwórcą głównej roli jest sam Toby Jones, również może się poszczycić wieloma nagrodami. Sęk w tym, że jego pierwszy oficjalny pokaz w Polsce miał miejsce dwa miesiące temu na Kamerze Akcji w Łodzi czyli trzy lata od światowej premiery. Mając wtedy okazję zapoznać się z wizją Stricklanda dotarło do mnie jak bardzo jest to specyficzny punkt widzenia i że raczej nie ma on szans zdobyć uznania wśród naszej rodzimej publiczności.

 

Otóż zarówno „Berberian Sound Studio” jak i „Duke of Burgundy. Reguły pożądania” przedstawiają szczególne losy bohaterów, którzy swoim postępowaniem są okropnie drażniący. W najnowszym filmie Brytyjczyka mamy do czynienia z dwójką kobiet, które żyją w związku opartym na erotycznej grze domina – niewolnik. Co ciekawe dystyngowana pani profesor zajmująca się określaniem gatunków motyli jest przymuszana do spełnienia fantazji swojej partnerki, która pragnie być przez nią zdominowana. To ciekawy punkt wyjścia do opowiedzenia o szczególnej relacji, w której rodzą się takie same problemy jak u standardowych par, czyli początki rozczarowania sobą, frustracji, ale też zbyt silnego przywiązania i strachu przed porzuceniem. W przypadku dzieła Stricklanda widzimy piękny obrazek oparty na wielu detalach takich jak cudowne kostiumy, śliczna scenografia oraz muzyka (nagrodzona Europejską Nagrodą Filmową). Niestety jest to tylko filmowa wydmuszka.

 

Od połowy filmu główne bohaterki zaczynają się nudzić, tak samo dzieje się z widzami. Fabuła filmu coraz bardziej odkleja się od sensownego przebiegu akcji, pojawiają się wtrącenia dotyczące motyli, które tak naprawdę niczego nie symbolizują, są jedynie odnośnikiem do próżni. Skąd więc popularność filmu na europejskim rynku? Myślę, że rośnie grono odbiorców, dla których fabuła staje się pobocznym wątkiem filmu. Koneserzy gatunku bardziej zwracają uwagę na wszystkie elementy budujące obraz czyli krajobraz, scenografię, montaż oraz to co go ubogaca, a więc muzykę filmową. Rodzi się pytanie, czy jest to zdrowe podejście do sztuki filmowej? Dla mnie wciąż najistotniejsza pozostaje warstwa emocjonalna, zmagania bohatera, które stają się przyczyną do przemyślenia pewnych spraw nie dotykających mnie na co dzień. Z drugiej strony film staje się czymś coraz bardziej powszechnym, każdego dnia oglądamy spore ilości krótkich produkcji na Youtube czy innych tego typu serwisach. Dlatego wybranie się do specjalnego miejsca jakim jest sala kinowa ma być czymś bardziej uroczystym – ucztą audiowizualną. Jakość obrazu dążącego do perfekcji oczywiście należy wyróżniać, ale czy może się stać główną ideą tworzenia? Ja pozostaję w tej sprawie konserwatystką, oczekuję emocji i przemyśleń, dlatego „Duke of Burgundy. Reguły pożądania” jest dla mnie przyjemnym obrazem, który pozostawił mnie obojętną wobec opowiedzianej historii.

 

Autor: Marta Ossowska

Ocena autora (1-5): 2.5

_____________________________________________________________________________________

 

DUKE OF BURGUNDY. REGUŁY POŻĄDANIA

THE DUKE OF BURGUNDY

 

CZAS TRWANIA: 105 min.

GATUNEK: dramat

PRODUKCJA: Wielka Brytania 2014

POLSKA PREMIERA: 4.12.2015

 

REŻYSERIA: Peter Strickland („Berberian Sound Studio”)

OBSADA: Sidse Babett Knudsen („Rząd”),

Chiara D’Anna („Berberian Sound Studio”)

 

ZWIASTUN:

 

_____________________________________________________________________________________

 

ŹRÓDŁO:

materiał dystrybutora Gutek Film