Zachwyt i zdumienie. „Zwierzogród” zaprasza!

Już pod koniec listopada ubiegłego roku, kiedy ukazały się pierwsze zapowiedzi „Zwierzogrodu” wiadomo było, że najnowsza disnejowska produkcja zapowiada się na wielki kinowy przebój. Oryginalny pomysł, piękna animacja, wartka akcja, sympatyczni bohaterowie, a wszystko to okraszone wyważonym humorem – czego więcej trzeba, aby rodzice i ich pociechy tłumnie ruszyli do kina? „Zootopia” oferuje jednak znacznie, znacznie więcej. I dlatego myślę, że wielu spośród tych, którzy film już obejrzeli, wybierze się na niego raz jeszcze, szczególnie ci nieco starsi widzowie. Bo choć obraz Byrona Howarda i Richa Moore'a z pewnością spodoba się dzieciom, to właśnie dorosłych ma szansę zachwycić i zdumieć.

Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że w „Zwierzogrodzie” nic nie jest tym, czym się wydaje – nawet, a może zwłaszcza – sam film. Myślicie sobie pewnie, że to kolejna animowana produkcja skierowana przede wszystkim dla milusińskich, do której twórcy wrzucili jednak kilka żarcików przeznaczonych dla znudzonych rodziców, co by umilić im choć trochę czas spędzony na seansie, jakich od premiery „Shreka” widzieliśmy już tak wiele? Nic bardziej mylnego! Pod pozorami produkcji dla dzieci kryje się rasowy film przygodowy, z misternie przemyślaną zagadką kryminalno-polityczną i mnóstwem nawiązań tak do klasyki kina (z „Ojcem Chrzestnym” i „Godzillą” na czele), jak i do realiów współczesnego świata. Zacznijmy jednak od początku, czyli od fabuły.

Długoucha Judy Hopps (mówiąca głosem Julii Kamińskiej) marzy o zostaniu policjantką, a ponieważ poza wiarą w siebie ma także wielkie pokłady determinacji i dużo sprytu, zdobywa w końcu odznakę, stając się tym samym pierwszym królikiem w policji w historii zwierzęcego świata.  Wkrótce potem nasza bohaterka wyjeżdża z rodzinnego miasteczka do Zwierzogrodu – ogromnej metropolii podzielonej na dystrykty diametralnie różniące się od siebie warunkami klimatycznymi. Pomimo początkowych trudności i rozczarowań, ambitna Judy dostaje w końcu szansę, aby się wykazać – jej zadanie polega na odnalezieniu zaginionego w tajemniczych okolicznościach pana Wydralskiego. Powierzona młodej policjantce sprawa szybko okazuje się jedynie elementem wielkiego przekrętu, w który zamieszani są politycy piastujący najwyższe stołki. Judy ma przed sobą trudne zadanie, na szczęście nie musi mierzyć się z nim w pojedynkę. W rozwikłaniu tej skomplikowanej zagadki pomaga jej – choć początkowo nie do końca z własnej woli – lis Nick Bajer (głos: Paweł Domagała). Królik i lis jako partnerzy? Czy to może się udać? Oczywiście, że tak, w Zwierzogrodzie wszystko jest przecież możliwe! A że film jest taki jak miejsce, w którym  rozgrywa się jego akcja, twórcy nie raz zagrają na nosie Waszym oczekiwaniom, stwarzając tym samym wiele okazji do (u)śmiechu.

Aby nie zdradzić zbyt wiele i nie zepsuć Wam tym samym seansu, zostawię już temat fabuły i przejdę do innych aspektów tego wspaniałego obrazu ze studia Disneya. Na wielkie oklaski i mnóstwo uwagi zasługuje już sam świat, w jakim osadzona jest akcja filmu. Zwierzogród to niezwykłe, eklektyczne miejsce zachwycające zarówno swoim pięknem, jak i pomysłowością twórców; miejsce przemyślane pod każdym, nawet tak drobnym względem jak pociągowe drzwi różnej wielkości czy licznik narodzin króliczków w ich rodzinnym mieście. Podziwianie kreatywności rysowników, scenarzystów i reżyserów przyniesie Wam z pewnością mnóstwo frajdy – świat bohaterów filmów jest bowiem tak bogaty jak różnorodni są jego mieszkańcy. Na tętniących życiem ulicach spotkamy więc zarówno maleńkie chomiczki – pracowników korporacji, jak i gruboskórne słonie czy dumne lwy z zawsze wspaniale prezentującymi się grzywami. Warto wspomnieć, że choć każdy z ważniejszych dla fabuły bohaterów ma swoją niepowtarzalną osobowość, to każdy przejawia też zachowania typowe dla  przedstawicieli swojego gatunku, jak np. kojoty nie mogące powstrzymać się przed wyciem do księżyca, co często okazuje się źródłem komicznych sytuacji i ciekawych rozwiązań fabularnych. Naprawdę trudno wyjść z kina ze smutną miną czy poczuciem rozczarowania lub znudzenia.

Kiedy mowa o atutach filmu, nie mogę nie wspomnieć o naszym rewelacyjnym rodzimym dubbingu. W polskiej wersji językowej, oprócz wspomnianych już Julii Kamińskiej i Pawła Domagały, usłyszycie też m.in. Barbarę Kurdej-Szatan, Wiktora Zborowskiego, Rafała Sisickiego czy Wojciecha Paszkowskiego – fenomenalnego w roli tajemniczego pana Be. Musicie to usłyszeć, musicie to zobaczyć!

Ponieważ podejrzewam, że wielu z Was szuka w tej recenzji odpowiedzi na pytanie czy najnowsza produkcja Disneya jest filmem odpowiednim dla dzieci, szczerze odpowiem, że najmłodsze z nich mogą poczuć się przytłoczone ilością postaci i szczegółów, które należy zauważyć i zapamiętać, aby seans przyniósł pełnię satysfakcji, ale już siedmio-ośmioletni kinomani z pewnością będą czerpali z wizyty w Zwierzogrodzie tyle radości, co ich opiekunowie. Obraz sygnowany nazwiskami Byrona Howarda i Richarda Moore'a to jednak nie tylko świetna propozycja na familijny seans, ale też mądry film o sile marzeń i obłudzie stereotypów, przez jakie tak często postrzegamy wszystko i wszystkich wokół. „Zootopia” wspaniałą animacją i porywającym tłumy głosem Shakiry zachęca natomiast: „Try everything!”. To próbowanie warto zacząć od wybrania się do kina na „Zwierzogród” – gwarantuję, że nie pożałujecie tej wyprawy.


Autor: Karolina Osowska

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz